Na szkolnictwo w naszym kraju i warunki w polskich szkołach od lat skarżą się rodzice i nauczyciele. Problemem są m.in. przeładowana podstawa programowa, zbyt duże ilości prac domowych i sprawdzianów czy ocenianie "pod klucz". To wszystko często powoduje, że dzieci są przemęczone i pozbawione motywacji, by się uczyć.
Dzieci zauważają błędy w polskim systemie oświaty
Sytuacja eskalowała do tego stopnia, że nieprawidłowości zaczęli dostrzegać już nawet najmłodsi uczniowie. Alina Czyżewska, aktorka i aktywistka społeczna z Watchdog Polska, udostępniła niedawno w mediach społecznościowych list ucznia czwartej klasy jednej z kieleckich szkół podstawowych do dyrektorki placówki.
Uczeń wyłuszczył cztery główne problemy, które utrudniają życie dzieciom. Co ciekawe, ojciec chłopca poinformował, że list nie był redagowany przez dorosłych, a informacje o prawach ucznia, które zostały przytoczone w piśmie, dziecko znalazło w prawie oświatowym, które mu pokazał.
Od początku 4 klasy dostajemy sygnały od dziecka, iż praca szkolna, zadania domowe, ilość klasówek są ponad jego siły. Faktycznie, od jakiegoś czasu edukacja szkolna przenoszona jest do domu, a w domu kończy się po godzinie 20, a często jeszcze później - informuje tata autora listu.
List 10-latka do dyrektorki szkoły
Szanowna Pani Matyldo! Piszę do Pani, ponieważ uważam, że dyrekcja nie wie, co się dzieje u nas w szkole z perspektywy ucznia. Według mnie szkoła narusza prawa ucznia. Pozwoliłem sobie wypisać kilka nieprzestrzeganych w szkole praw – zaczął chłopiec.
10-latek zauważa przede wszystkim, że uczniowie mają tak dużo nauki, że praktycznie wcale nie mają czasu dla siebie. "Mamy prawo do czasu wolnego! Nauczyciele zadają ekstremalnie dużo prac domowych, również na weekendy i nie ma czasu na wypoczynek" - pisze chłopiec.
"Mamy prawo do rozwijania swoich zainteresowań!" - dodaje 10-latek. Podkreśla, że choć na stronie placówki znajdują się informacje o kółkach zainteresowań, to nie wiadomo, czy one w ogóle działają. Oprócz tego zaznacza, że dzieci i tak nie mają czasu na zajęcia dodatkowe.
"Mamy prawo do wglądu sprawdzonych i ocenionych prac pisemnych!" – pisze uczeń. "Mamy prawo do pozostawiania podręczników i przyborów w szafkach szkolnych! Tymczasem z szafek w szkole nie można korzystać, a plecaki są tak ciężkie, że trudno jest nam je unieść" – dodaje.
Kończąc swój list, chłopiec podkreśla, że łamanych praw ucznia jest więcej, ale te wymienione przez niego najbardziej dają się we znaki dzieciom. "Mam nadzieję, że po przeczytaniu tego listu przyzna mi Pani rację, oraz że uda się coś zmienić na lepsze" - podsumowuje.
Pod udostępnionym przez aktywistkę postem internauci chwalą 10-latka za determinację i wzorową postawę obywatelską. Niektórzy rodzice dzielą się swoimi doświadczeniami. Piszą, że ich dzieci również są przemęczone i nie mają czasu wolnego.
Mamy ten sam problem, w szkole codziennie sprawdziany i kartkówki, a do tego zadania. Weekend syna i nasz wygląda tak, że siedzimy w książkach - zadania i nauka na sprawdziany i kartkówki, a te są już zapowiedziane do 10 listopada i praktycznie żadnego dnia wolnego - napisała jedna z internautek.
W zasadzie nasz czas po szkole to jest nauka do 23, z krótkimi przerwami. A w szkole mówi się dzieciom, aby rozwijały swoje pasje - kiedy pytam się? I tak ma większość uczniów w klasie. Na lekcjach też gonitwa taka, że dzieci w domu wymieniają się zdjęciami, co kto zanotował i uzupełniają. Niestety walka z tym oznacza tylko szkody dla dziecka. Smutna ale prawda - dodała inna osoba.