W sobotę, 5 marca, słowacka policja pokazał zdjęcia 11-letniego chłopca z Zaporoża, który samotnie przekroczył granicę. Miał przy sobie paszport, reklamówkę i numer telefonu do swojej brata mieszkającego w Bratysławie. Jego rodzice musieli wówczas zostać w Ukrainie.
11-latek sam na granicy
Julia - mama chłopca musiała zostać ze względu na swoją schorowaną matkę. W rozmowach z mediami powiedziała, że puściła syna samego, ponieważ za wszelką cenę chciała, aby przeżył. Gdyby został w Ukrainie mogłaby mu stać się krzywda.
Jak się okazało nie był to pierwszy raz kiedy rodzina musiała uciekać przed wojną. Kobieta przyznała, że dziesięć lat temu mieszkali w Syrii, gdzie jej mąż był farmaceutą. Małżeństwo zdążyło kupić sobie mieszkanie w Aleppo kiedy zaczęły się intensywne bombardowania.
Mąż kobiety wyszedł pewnego dnia z domu z torbą z lekami i nigdy nie wrócił. Julia z została sama z dziećmi. Po kilku miesiącach udało jej się uciec z Syrii. Wróciła do swoich rodziców, którzy mieszkali w kawalerce w Zaporożu. Nie było miejsca i pożywienia dla tak dużej rodziny, ale wszyscy sobie poradzili.
Julia opowiedziała, że jej dzieci są bardzo zdolne - znają arabski, rosyjski, ukraiński i angielski. Najstarszy syn Zakarija dostał stypendium na wydziale biologii w Bratysławie. Nauczył się słowackiego i obecnie mieszka w kawalerce ze swoją dziewczyną.
Wkrótce po ataku do 20-latka dołączyło rodzeństwo: 17-letnia Kinana, 16-letnia Luna, 15-letniego Muhammad i na końcu 11-letni Hasan. Julia także opuściła Ukrainę. Razem ze swoją chorą mamą udała się do Słowacji. Wolontariusze, którzy znali cala historię chętnie pomogli. Rodzina ma teraz mieszkanie, a dzieci chodzą do lokalnych szkół.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.