To miał być zwykły spacer, taki sam, na jaki 14-letni Benn Curran-Nicholls oraz jego tato wychodzili niemal codziennie. Mieszkali w miejscowości Didsbury niedaleko Manchesteru dopiero od paru miesięcy. Przeprowadzili się tutaj z Australii w czerwcu 2022 roku. Feralnego dnia był piękny poranek 19 września i nic nie zwiastowało tragedii.
Benn lubił wspinać się na drzewa podczas spacerów. Ta zabawa były tak częścią jego codziennej rutyny. Nic nie wskazywało na to, że tego dnia to wszystko zamieni się na zawsze.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Niedługo po tym, gdy Benn i jego tato wrócili do domu, 14-latek osunął się na podłogę. Jego oczy wyglądały inaczej. Mężczyzna wiedział, że z synem stało się coś naprawdę poważnego i momentalnie wezwał karetkę. Lekarze z Royal Manchester Children's Hospital byli jednak bezradni. Dzień później Benn zmarł, a przyczyną zgonu był oporny na leczenie wstrząs kardiogennego.
Rozpoczęło się śledztwo, które miało dać odpowiedź na najważniejsze pytanie: co było przyczyną tajemniczej śmierci Benna. Praktycznie niemożliwe było bowiem, by 14-latek bez większego powodu dostał wstrząsu kardiogennego.
14-latek nagle zmarł. Koroner jest wściekły na władze, te się tłumaczą
Kropki zaczęły łączyć się po rozmowie z ojcem Benna. Chłopak znajdował się w spektrum autyzmu, a dodatkowo cierpiał na upośledzenie umysłowe. Jedną z ulubionych czynności 14-latka, jak wspomnieliśmy, było wspinanie się na drzewa, w tym na cisy.
Zgrywało się to z badaniami toksykologicznymi Benna, które wskazywały właśnie na obecność trucizny, która znajduje się w owocach cisu. To właśnie je podczas spaceru musiał zjeść chłopiec i to one doprowadziły do jego śmierci.
Dlaczego o tej sprawie znów robi się głośno ponad rok po całym zdarzeniu? Wszystko przez wiadomość koronera Andrew Bridgmana, który uważa, że brak podjęcia żadnych działań w związku ze śmiercią Benna jest zachowaniem nielogicznym. Całkowicie nie rozumie on, dlaczego nie postanowiono wydać żadnego ostrzeżenia przed owocami cisu. Benn i jego ojciec przeprowadzili się przecież z Australii, gdzie cis nie występuje.
- Owoce [cisu] i tym podobnych roślin mogą być atrakcyjne dla małych dzieci, które nie dostrzegają niebezpieczeństw i ryzyka choroby, nie mówiąc o śmierci. Z dowodów wynika, że trujący charakter cisu nie jest dobrze znany opinii publicznej - podkreśla Bridgman cytowany przez "Daily Mail".
Agencja Bezpieczeństwa Zdrowotnego odniosła się do wypowiedzi koronera. Jej zdaniem taki komunikat mógłby wywołać więcej szkody niż pożytku.
Uznaliśmy, że istnieje ryzyko wyrządzenia większej szkody w przypadku wystosowania oświadczenia, niż przy jego zaniechaniu. Przykład? Podkreślając ryzyko moglibyśmy podsunąć komuś narzędzie zbrodni - podkreśla ekspert.
Czytaj także: Rosjanin zadzwonił do żony. Tego się nie mógł spodziewać