Zaginionej dziewczynki od tygodni poszukiwał zdesperowany ojciec, organizacje poszukiwawcze przez niego zaangażowane oraz bliscy i znajomi rodziny.
Mężczyzna publikował w sieci filmiki dotyczące córki, nagłaśniał jej zniknięcie w mediach społecznościowych, na własną rękę szukał tropów, które mogłyby doprowadzić do rozwikłania zagadki co stało się z jego 14-letnią córką po tym, jak zniknęła 6 grudnia sprzed swojego domu.
Po wielu tygodniach poszukiwań, które zaangażowały służby stanowe, psy szkolone do poszukiwań oraz helikoptery rozwiązanie nadeszło w pierwszy weekend nowego roku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ojciec dziewczyny otrzymał anonimowy telefon, a jego rozmówca zdradził, gdzie przebywa poszukiwana nastolatka. Mężczyzna rzucił wszystko i podążył za wskazanym przez tajemniczego rozmówcę tropem.
Chcę podziękować tej osobie za to, że się zgłosiła i przekazała mi informacje o tym, że moja córka przebywa na łodzi w Islip (...) Pojechałem we wskazane miejsce i odnalazłem córkę - mówił wzruszony w wywiadzie z News 12
Po zaginięciu córki Frank Gervasi otrzymywał dziwne telefony, w jednym z nich dzwonić miała sama córka. Nie wiadomo, kim był obcy mężczyzna, który uprowadził nastolatkę, ani co działo się z nią podczas zniknięcia. Ojciec zapewnia jednak, ze dziewczynka jest cała i zdrowa i jest pod opieką psychologiczną.
Michael Alcazar, profesor w John Jay College of Criminal Justice, podkreślił, że do pozytywnego rozwiązania sprawy przyczyniły się media społecznościowe.
"W dużej mierze polegamy na mediach i mediach społecznościowych, Instagramie, to dociera do wszystkich, to dociera wszędzie. To oczy wbite w ziemię, miliony oczu, które mogą pomóc zlokalizować zaginioną osobę" – wyjaśnił Alcazar.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.