Kinga, 15-letnia dziewczyna, zaatakowała swojego ojca młotkiem, przez co została umieszczona w placówce opiekuńczej.
Otworzyłem drzwi, powiedziałem: "Cześć Kinia" i dostałem młotkiem w głowę - relacjonuje pan Zbigniew, ojciec Kingi w reportażu TVN "Uwaga".
- Dostałem cios młotkiem, a w drugiej ręce córka miała jeszcze nóż – dodawał ojciec dziewczyny. - W większości tego nie pamiętam – tłumaczyła Kinga.
Po incydencie Kinga trafiła do szpitala, ale nie przeprowadzono żadnych badań toksykologicznych. Matka dziewczyny, pani Dorota, przyznała, że bała się wziąć córkę do domu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pani doktor powiedziała, że nie widzi podstaw do hospitalizacji. A córce nie zostały wykonane żadne badania toksykologiczne. Powiedziałam, że boję się wziąć córkę do domu. Bałam się własnego dziecka - wspomina matka Kingi.
Sąd zdecydował o umieszczeniu jej w placówce opiekuńczo-wychowawczej, co rodzice uważają za niesprawiedliwe.
- Przesłanką do umieszczenia córki w placówce było to, że odmówiłam przyjęcia córki do domu. I ruszyła machina. Biurokracja - powiedziała pani Dorota.
Niezwykle szybko podejmuje się decyzje o umieszczeniu dziecka w pieczy, natomiast dużo trudniej jest te decyzje odkręcić - zauważa adwokat Eliza Kuna.
- Sąd kieruje się przede wszystkim dobrem dziecka. Sąd nabrał podejrzeń dotyczących stosowania przemocy fizycznej i dopóki sąd nie zweryfikuje tej tezy odmawia wydania dziecka - tłumaczy z kolei Konrad Kujawa z Sądu Okręgowego w Szczecinie.
Problemy Kingi nasiliły się po znajomości z 21-letnią korepetytorką, która miała mieć negatywny wpływ na dziewczynę. Kinga twierdzi, że była szantażowana przez tę osobę, co doprowadziło do fałszywych oskarżeń wobec rodziców. - Do zeznań zostałam zmuszona - tłumaczy Kinga.
Rodzice Kingi, wspierani przez osoby postronne, w tym prezydenta miasta i lekarzy, starają się odzyskać córkę. - Naprawdę chcę wrócić do domu. Chcę naprawić relacje i by było normalnie, jak w rodzinie – mówi Kinga. Rodzice podkreślają, że ich prawa do bycia rodziną są łamane.
Sąd w Świnoujściu wszczął postępowanie dotyczące ograniczenia władzy rodzicielskiej. Rodzice czują się ignorowani i podkreślają, że ich córka potrzebuje pomocy specjalistów oraz terapii.
Apel rodziców
Rodzice Kingi zwrócili się do redakcji "Uwagi!", aby nagłośnić swoją sytuację. - Nikt nie słucha nas, jako rodziców i nie słucha dziecka. Łamane są nasze konstytucyjne prawa do bycia rodziną - podkreśla matka Kingi.
Rodzina nie zamierza się poddawać i walczy o powrót córki do domu.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.