Dramat rozegrał się 18 kwietnia bieżącego roku na skrzyżowaniu ulic Fordońskiej i Bałtyckiej w Bydgoszczy. To właśnie na znajdującym się tu przystanku stała grupka nastolatków. Z relacji świadków zdarzenia, do których dotarł "Fakt" wynikało, że kiedy Emilia złapała swojego kolegę za rękę, ten ją odepchnął i dziewczyna wpadła wprost pod nadjeżdżający tramwaj. Nastolatka zginęła na miejscu.
15-latek został oskarżony o nieumyślne spowodowanie śmierci swojej koleżanki. Na początku lipca sąd badający sprawę orzekł, że "nieletni dopuścił się czynu karalnego tj. nieumyślnego spowodowania śmierci małoletniej Emilii K. tj. czynu z art. 155 kk", ale zdecydował o umorzeniu postępowania. Sąd uznał, że nie wystąpiły przesłanki do orzekania wobec nieletniego żadnych środków wychowawczych czy poprawczych.
Wyrok nie jest prawomocny, co oznacza, że strony mogą się od niego odwołać. Z takiej możliwości zamierza skorzystać pełnomocnik rodziny tragicznie zmarłej Emilii. Jak przekonuje adwokat Krzysztof Olkiewicz w rozmowie z "Gazetą Pomorską", 15-latek powinien ponieść karę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mamy poczucie dużej dysproporcji, choćby porównując to orzeczenie do innych postanowień sądów w sprawach o czyny popełniane przez młode osoby, których skutki były wręcz błahe, a jednak stosowano w tych przypadkach środki wychowawcze. Tu skutek jest nieodwracalny, młoda dziewczyna straciła życie — powiedział pełnomocnik rodziny w rozmowie z "Gazetą Pomorską".
Adwokat 15-latka nie zamierza się odwoływać od wyroku
Innego zdania jest obrońca 15-latka, który zasiadł na ławie oskarżonych. W rozmowie z "Pomorską" adwokat Janusz Mazur zwrócił uwagę, że sąd nie uznał jego klienta za osobę zdemoralizowaną, co oznacza, że "nie podlega rygorom ustawy".
Gdyby był zdemoralizowany, to wtedy kurator, nadzór sądu, umieszczenie w zakładzie poprawczym, takie środki mogłyby zostać orzeczone. Tu nie ma takiej potrzeby — podkreślił Mazur.