"Bild" informuje, że w pierwszej kolejności transportowane miały być tzw. lokalne siły, czyli osoby, które współpracowały np. z niemieckim wojskiem. Tabloid ustalił jednak, że na pokładzie znajdą się jedynie dwaj lokalni pracownicy wraz z 13 członkami rodzin.
Pozostałe 142 osoby - czyli aż 90 proc. pasażerów - to Afgańczycy zakwalifikowani w ramach innych programów relokacyjnych, takich jak Federalny Program Przyjęcia (Bundesaufnahmeprogramm, BAP) dla "szczególnie zagrożonych osób". Do tej grupy zalicza się m.in. osoby, które angażowały się w działalność demokratyczną w Afganistanie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Niemiecki rząd przeznaczył na programy przyjmowania Afgańczyków aż 25 milionów euro w obecnej kadencji. Dotychczas w ramach tych działań do Niemiec sprowadzono ponad 35 800 Afgańczyków - wylicza "Bild".
Teraz jednak pojawiają się poważne wątpliwości dotyczące tożsamości wielu osób, które mają znaleźć się na pokładzie najbliższego lotu. Wysoko postawiony urzędnik rządowy, zaangażowany w programy przyjęcia, powiedział "Bildowi":
Wybór osób jest całkowicie nieprzejrzysty, a ich tożsamość w wielu przypadkach wątpliwa lub wręcz całkowicie nieznana.
Kontrowersyjne przypadki
"Bild" twierdzi, że kontrowersyjnych przypadków na liście pasażerów nie brakuje. Przedstawiono dwa z nich:
- dziewięcioosobowa rodzina, której dokumenty miały "całkowicie przypadkowo wpisane daty urodzenia" przez afgańskie urzędy. Mimo to niemieckie Ministerstwo Spraw Zagranicznych nie miało żadnych zastrzeżeń i zaakceptowało ich podróż.
- para podająca się za małżeństwo, która przedstawiła fałszywy akt ślubu. Po wykryciu fałszerstwa zamiast oryginalnego dokumentu wystarczyła… kolekcja zdjęć przedstawiających ich relację jako "dowód" na wspólne życie.
Tabloid podał też, że ze szacunków wynika, że co najmniej 3000 Afgańczyków posiada już zgodę na przylot do Niemiec z Pakistanu.