Siostrzeniec premiera zorganizował wydarzenie, które promowane było na Facebooku. Młodzi ludzie zebrali się pod wrocławskim pręgierzem, aby "zapalić znicze dla ofiar, które przez tyle lat nie mogły oczekiwać żadnej sprawiedliwości".
Chodzi o ukaranie przez Stolicę Apostolską kard. Henryka Gulbinowicza, którego oskarżono o ukrywanie pedofilii w Kościele i molestowanie seksualne. Według Franka Brody ofiary 97-letniego dziś Gulbinowicza nie doczekały się nie tylko sprawiedliwości, ale w dodatku musiały patrzeć, jak ten "zostaje honorowym obywatelem".
Przeczytaj także: Melania Trump "odlicza minuty" do rozwodu. Przegrał nie tylko wybory?
Franek Broda stanął przed zgromadzonymi i zaczął przemawiać. Wkrótce na teren pręgierza przyjechały służby.
Policjanci wylegitymowali jedną osobę. Był to mężczyzna, który używał urządzeń nagłaśniających. Czynności zostały podjęte w związku z art. 156 ustawy Prawo o Ochronie Środowiska, który to mówi o zakazie używania instalacji nagłaśniających na terenie publicznych miejsc, terenach zabudowanych - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską oficer prasowy asp. sztab. Łukasz Dutkowiak.
Przeczytaj także: Ekspert nie ma wątpliwości. "To jeden z objawów COVID-19"
Na Facebooku udział w wydarzeniu, które zorganizował siostrzeniec premiera Mateusza Morawieckiego, zadeklarowało 300 osób. To nie pierwsza tego typu inicjatywa, której przewodniczy 17-letni aktywista. Broda jest też znany m.in. z popierania Strajku Kobiet.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.