W lipcu 2023 roku Sophie Ward zgłosiła się do szpitala z bólem głowy, karku i ramion. Była zmęczona, miała światłowstręt. Matka zadzwoniła po pogotowie sugerując zapalenie opon mózgowych.
Sophie trafiła do szpitala z 11 objawami zapalenia opon mózgowych, jednak personel medyczny uznał, że choruje na grypę i bezpieczniej będzie, jeśli wróci do domu - donosi "Daily Mail". W placówce spędziła sześć godzin.
Po powrocie do domu jej stan gwałtownie się pogorszył. Następnego dnia została ponownie przewieziona do szpitala, ale na ratunek było już za późno. 20-latka miała zapalenie opon mózgowych, a dodatkowo wdała się sepsa. W śledztwie ujawniono, że dziewczyna zmarła krwawiąc z oczu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Obecnie trwa dochodzenie mające ustalić, czy śmierci Sophie można było zapobiec. Rodzina dziewczyny podkreśla, że szpital zaniedbał swoje obowiązki, nie rozpoznając poważnej choroby. Ujawniono, że zainteresowano się nią dopiero po dwóch godzinach, choć standardowo powinno to nastąpić w 15 minut. Pielęgniarka zeznała, że nie pamięta, czy konsultowała jej przypadek z lekarzem.
Jeśli byście ją spotkali, uderzyłaby was jej kreatywność i łagodność. Była taka szczęśliwa i spełniona. Jako rodzice Sophie bylibyście bardzo dumni - mówi "Daily Mail" Paul Bard, ojciec zmarłej 20-latki.
Ojciec zebrał 20 tys. funtów na rzecz organizacji, która dąży do zmniejszenia liczby zgonów spowodowanych zapaleniem opon mózgowych w Wielkiej Brytanii. Chodzi o wspieranie badań, promocję szczepień i podnoszenie świadomości o tej choroby.
Czytaj więcej: Australia oddaje Polsce skarb. Skradziono go z muzeum
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.