Krzysztof S. wyjechał do Stanów Zjednoczonych 11 listopada 2022 roku. Do ojczyzny miał wrócić 17 grudnia, planował spędzić święta Bożego Narodzenia z najbliższymi. 21-latek pracował jako informatyk w korporacji technologicznej, wyjazd do Chicago był dla niego atrakcyjną szansą na rozwój.
3 grudnia tyszanin nagle przestał kontaktować się z rodziną i przyjaciółmi. Ostatni raz był widziany przed godziną 22:00 w barze Howl at the Moon Chicago. Wraz z kilkoma współpracownikami udał się tam na "after" po przyjęciu bożonarodzeniowym.
Po tym, jak Krzysztof opuścił lokal, ślad po nim zaginął. Chłopak nie dotarł do hotelu, oddalonego o 60 km od baru. Chicagowska policja, zaalarmowana przez bliskich Krzysztofa, wszczęła poszukiwania.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W akcję włączyły się także polskie służby. Zdjęcia 21-latka obiegły media społecznościowe, udostępniały je grupy pomagające rodzinom osób zaginionych oraz zrzeszające chicagowską Polonię. Niestety, finał poszukiwań okazał się tragiczny.
7 grudnia rodzina młodego Polaka przekazała przykrą wiadomość za pośrednictwem Facebooka. Nad ranem policja wyłowiła ciało 21-latka z jeziora Michigan w okolicach Oak Street Beach.
W imieniu rodziny dziękuję wszystkim z całego serca za pomoc w poszukiwaniach. Za każde udostępnienie i dobre słowo. Jesteśmy pogrążeni w rozpaczy - napisano w poruszającym poście.
Znana jest przyczyna śmierci 21-letniego tyszanina
Służby wszczęły śledztwo, które miało na celu ustalenie szczegółowych okoliczności i przyczyn śmierci Krzysztofa. Dopiero w minioną środę, trzy miesiące po wyłowieniu ciała Polaka, ujawniono wyniki sekcji zwłok.
Jak przekazało FOX32 Chicago, tyszanin zmarł w wyniku przypadkowego utonięcia. Zdaniem biegłych do jego śmierci przyczyniło się zatrucie alkoholem etylowym.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.