22-letni bydgoszczanin przebywał na Islandii od dłuższego czasu. Pracował tam na lodowcu, a celem jego wyprawy była góra Hvannadalshnúkur. To najwyższy szczyt w kraju. Swoje marzenie zrealizował z blogerem, Dawidem Siódmiakiem, autorem kanału "Siódmy w świecie".
Niestety, chłopak zginął w czwartek 4 lipca, podczas wspinaczki górskiej na inną islandzką górę. Okoliczności zdarzenia są dotąd niewyjaśnione. Nam udało się ustalić, że doszło do nieszczęśliwego wypadku.
W rozmowach z Siódmiakiem Ignacy ujawnił, że jego celem była wyprawa w Himalaje. Islandia miała być tylko przystankiem w realizacji tego marzenia. Młody mężczyzna planował tam zarobić na wyprawę i odpowiednio przygotować się do niej technicznie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Bliscy wspominają 22-letniego Ignacego. "To był pasjonat"
Niestety, nie zdąży już zrealizować swojego wielkiego marzenia. Okazuje się, że pasję do górskich wypraw rozwijał od dawna. Potwierdzają to jego przyjaciele, którzy wspominają Ignacego jako "pogodnego i empatycznego człowieka".
Ignacy miał wiele zainteresowań. W młodości był harcerzem. Grał też na wielu instrumentach. Chociaż przygodę z mundurem harcerskim zakończył dawno, do dziś jest wspominany przez swoich ówczesnych opiekunów.
Młodzież ma to do siebie, że dorasta, a nasz kontakt powoli przygasał, jednak dobrze pamiętamy Ignacego. On zawsze kochał góry, wędrówki. To była jego wielka pasja. Był bardzo pogodnym człowiekiem, nie odmawiał pomocy. Jako grupa z ogromnym smutkiem i żalem przyjęliśmy informację o jego śmierci. Młodzież była zasmucona, część pamięta Ignacego - mówi druh Krzysztof Kobus z 7 Bydgoskiej Drużyny Starszoharcerskiej i Wędrowniczej "Forward" ZHP.
Podobnie ciepło wspominają go znajomi ze szkoły. 22-latek nie tak dawno skończył naukę w II Liceum Ogólnokształcącym w Bydgoszczy. Znajomi i nauczyciele ujawniają nam, że był zawsze zaangażowany w życie placówki. Wszędzie było go pełno.
Wspominamy go jako człowieka o wszechstronnych zdolnościach i niezwykłej wrażliwości. Miał wiele pasji i ogromną wiedzę. Interesował się górami, grał na instrumentach, w pewnym momencie bardzo pociągały go sprawy wojskowości. To niewyobrażalna strata. Bardzo współczujemy jego mamie - tak Ignacego wspomina w rozmowie z o2.pl dyrektorka szkoły, Mirosława Glaza.
Zbiórka na sprowadzenie ciała okazała się sukcesem
Mama tragicznie zmarłego 22-latka jest nauczycielką w toruńskim Zespole Szkół Muzycznych im. Karola Szymanowskiego. To społeczność tej szkoły założyła zbiórkę, aby pomóc w sprowadzeniu ciała Ignacego do Polski.
Oddolna inicjatywa szkoły zakończyła się ogromnym sukcesem. Z planowanych 20 tys. zł zebrano 29 tys. zł. Przedstawiciele szkoły podkreślają, że "zjednoczyli się we wspólnym celu".
Potwierdzam, że zbiórka zakończyła się sukcesem. To była oddolna inicjatywa społeczności naszej szkoły. Nie chcę jednak mówić za dużo. Wspieramy naszą nauczycielkę i jesteśmy z nią w tych trudnych chwilach - mówi Marta Zawadzka, wicedyrektor Zespołu Szkół Muzycznych im. Karola Szymanowskiego w Toruniu.
Dzięki zbiórce, pogrzeb Ignacego odbył się w czwartek 18 lipca w Toruniu.
Marcin Lewicki, dziennikarz o2.pl