Na początku tego roku na numer alarmowy 112 zadzwonił mężczyzna, krzyknął "pomocy", a następnie się rozłączył. Operator Centrum Powiadamiania Ratunkowego próbował skontaktować się z tym mężczyzną, ale nikt nie odbierał telefonu. Nie było wiadomo, jaka pomoc jest rzeczywiście potrzebna, interwencja została zlecona zielonogórskiej policji.
Policjanci ustalili pod jakim adresem mieszka abonent przypisany do numeru telefonu z którego wykonano połączenie. Patrol policji pojechał na miejsce i zastał w mieszkaniu 27-letniego mężczyznę, jego matkę oraz partnera matki. Policjanci sprawdzili, że to właśnie 27-latek dzwonił na numer alarmowy - podkreśla podinspektor Małgorzata Barska.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak podkreśla policja, mężczyzna był bardzo agresywny. Ostatecznie sprawa wyjaśniła się dzięki lokatorom, którzy przyznali, że 27-latek nie po raz pierwszy wykonał taki głupi żart. Za swój czyn mężczyzna został pociągnięty do odpowiedzialności.
Ponad 4 tysiące kary za jeden telefon
Sąd Rejonowy w Zielonej Górze, na podstawie materiałów zgromadzonych w postępowaniu, wydał wyrok, w którym uznał 27-latka winnym popełnionego czynu, wymierzając mu karę grzywny w wysokości 1500 złotych. Ponadto zasądził od 27-latka odszkodowanie dla policji w Zielonej Górze w wysokości 1000 złotych.
27-latek został również obciążony kosztami postępowania w wysokości 70 złotych oraz kosztami opłaty od skazania w wysokości 1500 złotych. W sumie "żart" kosztował 27-latka ponad 4000 złotych.
Ostrzegamy "żartownisiów", że oprócz konsekwencji prawnych i finansowych, blokując telefon alarmowy uniemożliwiają połączenie osobie, która naprawdę może tej pomocy potrzebować - podkreśla policja.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.