Temat opisuje właśnie tabloid "Fakt". Koszmar rozegrał się w środę, 26 lipca bieżącego roku. Jego szczegóły mrożą krew w żyłach.
3,5-latek błąkał się po Rabce-Zdrój. Pomogła mu policjantka na urlopie
Chłopczyk szedł prosto przed siebie. Wyglądał na przestraszonego i zagubionego. Ten widok zaniepokoił pewną, jadącą autem, policjantkę z Krakowa. Kobieta była akurat w Rabce-Zdrój na wypoczynku.
Funkcjonariuszka zaparkowała samochód i zaopiekowała się dzieckiem. Padał deszcz, więc schronili się w pobliskim pensjonacie. Potem policjantka zgłosiła zdarzenie na numer alarmowy - mówiła dla "Faktu" Dorota Garbacz, rzeczniczka prasowa policji w Nowym Targu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Na miejsce zostali skierowani policjanci z rabczańskiego komisariatu. Chłopiec wraz z policjantką zostali przewiezieni do jednostki, a funkcjonariusze rozpoczęli poszukiwanie opiekunów dziecka" - dodawała Garbacz.
Ustalenia okazały się szokujące. Otóż malec... uciekł z przedszkola. Wystarczyła dosłownie chwila nieuwagi, by sam wymknął się spod opieki przedszkolanek. Kobiety również poszukiwały 3,5-latka.
(...) wykorzystał moment, kiedy dostarczano posiłki i drzwi budynku były otwarte. Na szczęście nic mu się nie stało, bo szybko trafił pod opiekę policjantki - podała Garbacz.
Przedszkolanki poddano badaniu za pomocą alkomatu. Wyniki ujawniły, że były trzeźwe. Mundurowi dokładnie ustalą teraz, czy za ich przyczyną wystąpiło narażenie malucha na niebezpieczeństwo.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.