3-letnia Hania zmarła w nocy z 19 na 20 lutego. Sekcja zwłok wykazała, że powodem zgonu były wielonarządowe obrażenia. Matka dziewczynki i jej partner usłyszeli zarzuty znęcania się ze szczególnym okrucieństwem i zabójstwa.
Śledczy ustalili, że nad Hanią znęcano się niemal przez całe jej życie – od 2018 roku do ostatniego dnia. Rodzina miała przydzielonego asystenta i była pod opieką pomocy społecznej, jednak nikt nie zareagował na alarmujące sygnały.
W ośrodku pomocy społecznej przeprowadzono kontrolę zleconą przez burmistrza Kłodzka Michała Piszkę. Wyniki kontroli są szokujące. Do ośrodka bowiem już od 2018 r. dochodziły informacje o przemocy w rodzinie. Pracownik opieki miał widzieć siniaki u 3-latki i słyszeć relacje zaniepokojonych sąsiadów.
Dramat małej Hani. Dyrektorka ośrodka odchodzi
Raport z kontroli nie odpowiada zapewnieniom dyrektorki ośrodka pomocy społecznej, którymi podzieliła się z "Faktem" krótko po śmierci Hani. "Praca asystenta z rodziną pozwalała sądzić, że funkcje opiekuńczo-wychowawcze ulegają wzmocnieniu" – powiedziała wówczas Jolanta Leszko.
Zapytana o komentarz po otrzymaniu raportu, Leszko poprosiła o czas na zapoznanie się z zarzutami. Do teraz nie odpowiedziała na prośby reporterów i okazuje się, że już pewnie nie odpowie. Jak dowiedział się "Fakt", w poniedziałek dyrektorka odeszła na emeryturę.
"Pani dyrektor złożyła rezygnację i w związku z uprawnieniami emerytalnymi przeszła na emeryturę" – potwierdził burmistrz. Asystent rodziny, który dopuścił się zaniedbań wobec rodziny zmarłej dziewczynki, podobno cały czas przebywa na zwolnieniu lekarskim.