4-letni Sheldon Farnell, został odesłany do domu przez lekarzy szpitalnych kilka minut przed wynikami badań, które potwierdziły, że ma on potencjalnie śmiertelną infekcję. Chłopiec zmarł w Sunderland Royal Hospital rano 26 listopada 2018 r., trzy dni po tym, jak po raz pierwszy został zabrany do szpitala, kiedy źle się poczuł.
Wszystko zaczęło się od zwykłej infekcji ucha. 4-latek po dwóch dniach bardzo wysokich temperatur i ostrych bólów głowy został przewieziony do szpitala na ostry dyżur.
Błąd lekarski
Pomimo wstępnych wyników badań posiewowych krwi wskazujących na posocznicę, lekarze uznali, że stan chłopca uległ poprawie do tego stopnia, że wypisali go ze szpitala. Według medyków pozytywny wynik badania był pokłosiem zakażenia.
4-latek został wypisany ze szpitala przez dr. Geoffreya Lawsona - mimo że ostateczne wyniki jeszcze nie były znane. Dopiero później dr Christopher Settle, konsultant mikrobiolog, skontaktował się z oddziałem, aby powiedzieć, że końcowe testy posiewu krwi dały wynik „merytorycznie pozytywny” na posocznicę.
Czytaj też: Czaszka nad rzeką. Tajemnica rozwikłana
Dr Lawson powiedział w dochodzeniu, że nie doceniał w tamtym czasie wagi choroby Sheldona, „czego będzie żałować przez całe życie”.
Dochodzenie wykazało również, że personel szpitala nie był w stanie skontaktować się z panią Farnell, mamą chłopca i powiedzieć jej, żeby odebrała antybiotyki dla Sheldona, które nie zostały mu wydane w wyniku błędu administracyjnego.
Dr Lawson później zdecydował, że policja nie będzie odwiedzać rodziny w celu poinformowania ich o chorobie syna, ponieważ wierzył, że w przypadku pogorszenia jego stanu wrócą do szpitala.
Tak też się stało. Sheldon został przewieziony z powrotem do szpitala z „wstrząsem septycznym” 26 listopada o 4 rano. Został przyjęty na intensywną terapię, ale zmarł kilka godzin później.
Sekcja zwłok wykazała, że chłopiec zmarł z powodu „rozległej posocznicy” będącej następstwem infekcji ucha.
Z perspektywy czasu byłoby lepiej, gdybym trzymał go w szpitalu, dopóki nie poznam wyniku badania krwi - powiedział dr Lawson ławie przysięgłych.
Błagał mamę by nie pozwoliła mu umrzeć
W ostatnim dniu swojego zbyt krótkiego życia mój syn błagał mnie, żebym nie pozwoliła mu umrzeć - wspomina wciąż rozemocjonowana mama chłopca.
Żaden czterolatek nie powinien nawet wiedzieć o śmierci. Mój synek wiedział, że musi się z nią zmierzyć - dodaje.
Pani Farnell prosiła lekarzy o to, żeby włączyli mu antybiotyki, jednak odmówili. Rodzice 4-latka zaufali specjalistom. Błąd lekarski chłopiec przypłacił życiem.