Wrocławscy policjanci ujawniają przeróżne przestępstwa. Jednym z nich są kradzieże, między innymi energii elektrycznej.
Przy współpracy z pracownikami zakładów energetycznych, nielegalne instalacje są demontowane, a sprawcy przestępstwa są adekwatnie karani. Zgodnie z prawem, kto dopuści się kradzieży, musi liczyć się z karą grzywny, ograniczenia wolności lub jej pozbawienia, nawet na okres 5 lat. Przypomnijmy również, że wszelkie przeróbki instalacji elektrycznej przez osoby nieuprawnione mogą spowodować pożar oraz porażenie prądem - czytamy na stronie internetowej wrocławskiej policji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
O tym, że nie warto kraść prądu, przekonał się 46-letni wrocławianin. Policjanci ujawnili u niego nielegalny pobór energii elektrycznej.
Policjanci również w tym przypadku współpracowali z pracownikami zakładu energetycznego, którzy w wyniku przeprowadzonej kontroli potwierdzili fakt kradzieży prądu, a nielegalne przyłącza natychmiast zlikwidowali. O dalszym losie 46-latka zdecyduje teraz sąd - informują mundurowi.
Kradzież prądu? Nawet pięć lat więzienia
Służby zauważają, że kradzież to zabór w celu przywłaszczenia cudzej rzeczy ruchomej. Czy dotyczy to tylko przedmiotów? Otóż nie. "Mówi o tym §5, który zawarty jest w artykule 278 Kodeksu karnego. Otóż odpowiedzialność karną można ponieść także, kradnąc prąd" - czytamy w policyjnym komunikacie.
Niestety w dalszym ciągu zdarzają się przypadki, kiedy dochodzi do tworzenia na własną rękę nielegalnej instalacji elektrycznej omijającej liczniki prądu. Takie działanie może być bardzo niebezpieczne z uwagi na zagrożenie pożarowe oraz porażenie prądem przypadkowych osób. Za tego typu przestępstwo można trafić do więzienia nawet na 5 lat - podsumowują policjanci.