Incydent miał miejsce w środę (26 lipca) na lotnisku w Radomiu. Do zdarzenia doszło przed odlotem samolotu do tureckiej Antalyi.
Funkcjonariusze z Zespołu Interwencji Specjalnych Placówki Straży Granicznej w Radomiu otrzymali informację od obsługi lotniska, że w trakcie nadawania bagażu rejestrowanego, jeden z podróżnych stwierdził, że w jego bagażu znajdują się dwa granaty - przekazała Dagmara Bielec, rzeczniczka prasowa Nadwiślańskiego Oddziału Straży Granicznej, której słowa przytacza tvn24.pl.
Obsługa lotniska nie mogła przejść obojętnie obok tych słów. W związku z wyznaniem 51-latka, na miejsce wezwani zostali pirotechnicy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zażartował na lotnisku i... stracił wakacje
Mężczyzna przyznał ostatecznie, że informacja o granatach była żartem. - Niestety, na tego typu sytuacje nie ma taryfy ulgowej - wyjaśniła Bielec.
Podróżny został wylegitymowany, a następnie poproszony o otworzenie bagażu. Po sprawdzeniu walizki i stwierdzeniu, że nie znajdują się w nim żadne materiały niebezpieczne, mężczyzna został ukarany mandatem w wysokości 500 złotych - dodała rzeczniczka.
Na mandacie jednak się nie skończyło. TVN donosi, że 51-latek musiał zmienić wakacyjne plany. Nieodpowiedzialne zachowanie sprawiło, że kapitan samolotu do Antalyi nie wpuścił go na pokład.
To niewątpliwie nauczka dla wszystkich, którym czasem przychodzą do głowy równie niemądre żarty. Są pewne sytuacje, w których po prostu trzeba zachować powagę i zdrowy rozsądek. Jeżeli ktoś o tym zapomina, to ponosi konsekwencje. 51-latek z Radomia coś na ten temat wie. Do Antalyi po wybryku mógł udać się co najwyżej wirtualnie.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.