Początkowo nic nie wskazywało, że Kazik ma PIMS-TS. Chłopak nigdy nie borykał się z poważną chorobą, a w 2020 roku nie miał nawet kataru. Rodzice 6-latka zaniepokoili się 10 listopada, kiedy miał stan podgorączkowy. Na jego stopach pojawiły się natomiast krostki, ale mama uznała, że to efekt zmiany środków do prania.
Czytaj także: Obrzydliwy czyn Polaka. Szok na plaży w Hiszpanii
Później, jak opisuje serwis parenting.pl, pojawiły się kolejne niepokojące sygnały. Chłopiec stracił apetyt. Pojawiła się chrypka i gorączka (40 st.). W końcu 6-latek trafił do szpitala w Wejherowie.
Przeszedł test na COVID-19, ale dał on wynik negatywny. W międzyczasie pojawiały się kolejne dolegliwości. Zaczęły puchnąć jego oczy, ręce i stopy. Nasilały się wymioty. Chłopiec był wycieńczony, w związku z czym podłączono go do kroplówki.
Czytaj także: Julia Wieniawa wciągnęła obcisłe body. Rozgrzewa zmysły!
Antybiotyk nie pomógł
Lekarze myśleli, że to jakieś zakażenie o podłożu bakteryjnym. Podali chłopcu antybiotyk, ale to nie pomogło. Utrzymywała się gorączka, a wymioty ustąpiły dopiero po dwóch dniach.
W końcu udało się postawić właściwą diagnozę. Okazało się, że chłopiec ma PIMS-TS. Nieco później zauważono, że chłopiec ma przeciwciała, co sugerowało dawną infekcję COVID-19. Musiał przejść tę chorobę bezobjawowo.
Po postawieniu diagnozy w końcu zaczęto efektywne leczenie. PIMS-TS bardzo mocno doskwierał chłopcu. To choroba, która nie atakuje jednego narządu, ale może rozwinąć się w miejscach, gdzie są naczynia krwionośne. Jak pokazuje ten przypadek, objawy są bardzo męczące. Opisywane schorzenie może nawet doprowadzić do zawału serca...
Czytaj także: Zakaz sprzedaży... alkoholu?! Prezes PiS zareagował
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.