Przesyłkę nadano w Chinach i miała trafić do odbiorcy na południu Polski. Z deklaracji celnej wynikało, że była to dziecięca zabawka o wartości kilku dolarów. Funkcjonariusze śląskiej KAS postanowili jednak sprawdzić przesyłkę.
Okazało się, że wewnątrz plastikowego bębenka były ukryte fiolki z żywymi mrówkami. Mundurowi doliczyli się 77 fiolek, w których było blisko 120 żywych mrówek.
Decyzją weterynarza mrówki trafiły na kwarantannę i oznaczenie gatunków do Instytutu Biologii, Biotechnologii i Ochrony Środowiska Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Funkcjonariusze zajmą się sprawą przemytu.
Warto wiedzieć, że przywóz żywych zwierząt spoza Unii Europejskiej podlega szczególnym rygorom. Zgodnie z przepisami ustawy o ochronie zdrowia zwierząt oraz zwalczaniu chorób zakaźnych, kto przywozi zwierzęta z naruszeniem przepisów weterynaryjnych, podlega karze grzywny, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku. Dodatkowo za oszustwo celne grozi wysoka grzywny, kara pozbawienia wolności, albo obie te kary łącznie - informuje Izba Administracji Skarbowej w Katowicach.
To już nie pierwszy przemyt mrówek do Polski
Próby przemytu mrówek do Polski zdarzały się już wcześniej. Podczas kontroli jednej z przesyłek na lotnisku w Katowicach odkryto tysiące mrówek robotnic i królowe. Były to gatunki pochodzące ze wszystkich kontynentów. Przesyłkę nadano z Wielkiej Brytanii. Po wydaniu opinii lekarza weterynarii została zwolniona i trafi do odbiorcy z Małopolski.
W 2018 r. funkcjonariusze KAS w Oddziale Celnym Pocztowym w Zabrzu ujawnili 11 szklanych probówek z mrówkami. W każdej z nich znajdowała się królowa, kilkanaście mrówek-robotnic oraz jaja. Paczkę nadano na Ukrainie i miała trafić do mieszkańca Wrocławia. Przesyłka nie miała jednak pozwolenia oraz świadectwa zdrowia wystawionego przez urzędowego lekarza weterynarii z Ukrainy, dlatego została odesłana do nadawcy.
Zobacz także: Walizki z niespodzianką. Policjanci udaremnili wielki przemyt