62-letni Stanisław B. ukradł pewnego dnia kawę o wartości 337 zł. Na koncie miał inne drobne kradzieże i w toku badań orzeczono, że jest niepoczytalny. Za decyzją krakowskiego sądu karę odbył w Rybnickim Szpitalu dla Nerwowo i Psychicznie Chorych.
Mężczyzna w szpitalu spędził osiem lat, choć pobyt tam mógł być dużo krótszy. Szpitalne mury mógł opuścić trzy lata wcześniej, gdy zmieniły się przepisy, ale nikt nie zajął się tą sprawą.
Pobyt w szpitalu był traumą. Jak podaje "Gazeta Wrocławska", Stanisław B. poddawany był elektrowstrząsom aparaturą sprzed 40 lat. Podawano też mężczyźnie leki w dużych ilościach, choć jego stan nie wymagał tego typu leczenia.
Czytaj także: "Sklepy mięsne LGBT". Wypowiedź posła hitem sieci
Nie musiał iść do szpitala
Sąd Apelacyjny przyznał, że umieszczenie Stanisława B. w szpitalu było bezpodstawne - donosi "Gazeta Wrocławska". Zwłaszcza przyjęte metody leczenia, po których pacjent zgłaszał pogorszenie samopoczucia. Warunki w szpitalu również pozostawiały wiele do życzenia. Temperatury często osiągały tam 5-8 stopni.
Czytaj także: Rak mutant atakuje Polskę. Jest zagrożeniem dla całej UE
Stanisław B. pomimo zaburzeń prowadził spokojne życie. Podróżował po Europie, uczył gry w tenisa, lubił czytać. Przed zamknięciem w szpitalu planował ślub.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.