Ośmioletni Marley Enjakovic z Adelaide w Australii połknął maleńki zabawkowy kwiatek, który przez lata powodował u niego kaszel i duże trudności z oddychaniem. W tym czasie chłopiec otrzymał wiele błędnych diagnoz: od astmy rozpoczynając, na alergii kończąc. Problemy jednak nie ustępowały i dopiero po pięciu latach udało się ustalić prawidłową diagnozę i przyczynę problemów.
Zabawka utknęła w jego drogach oddechowych, w trudno dostępnym miejscu. W grudniu 2021 roku kaszel Marleya stał się tak silny, że miał poważne problemy z oddychaniem i został przewieziony do szpitala. Został przyjęty na OIOM, gdzie chirurdzy odkryli i usunęli plastikowy kwiatek tkwiący w jego gardle.
Po operacji w Melbourne chłopiec nie umiał wytłumaczyć, skąd w jego gardle znalazła się plastikowa zabawka. Pięć lat temu był jeszcze nieświadomy i nie wiedział o problemach, jakie mogą go czekać.
Matka Marleya, Skye, powiedziała, że jej syn zaczął mieć napady kaszlu podczas jedzenia, ale z biegiem czasu kaszlał "godzinami", co "robiło się przerażające". Z tego powodu 8-latek musiał zrezygnować ze swoich ulubionych aktywności: gry w piłkę czy koszykówkę.
Matka poczuła ulgę
Przez wiele miesięcy matce chłopca powtarzano, że najprawdopodobniej jej syn choruje na astmę, jednak ona wiedziała, że to nie prawda, gdyż kaszel wywoływany był również przez jedzenie i picie. Kiedy dowiedziała się, że jest to jednak zabawka, była mocno zszokowana, jednak jednocześnie poczuła ulgę, że problemy jej syna zostały rozwiązane.
Moim głównym zmartwieniem w tamtym czasie było to, że rzeczywiście urodził się z tym schorzeniem. Moje przesłanie dla innych rodziców jest takie, że jeśli czujesz, że coś jest nie tak, nie bagatelizuj tego i spróbuj to wyleczyć - powiedziała Skye, cytowana przez "Daily Mail".