Sklep budowlany Bricomarche w Sanoku w połowie sierpnia opublikował w mediach społecznościowych zdjęcia kobiety z dzieckiem, która nie chciała zapłacić za zakupy.
"Nie pozdrawiamy Pani, która dziś o 15:04 nie zapłaciła za zakupy w naszym sklepie, a jej partner użył siły wobec naszych pracowników. Mamy nadzieję, ze kolejnym razem trafi na kogoś swojej postury. Brawo! Godne podziwu wykorzystanie małych dzieci do kradzieży. To absolutny tytuł matki roku" - napisali wówczas pracownicy Bricomarche pod załączonymi fotografiami.
"Gazeta Wyborcza" poprosiła o wyjaśnienie, dlaczego sklep zdecydował się opublikować zdjęcia kobiety w mediach społecznościowych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sieć Bricomarché działa na zasadzie franczyzy. Punktami sprzedaży zarządzają niezależni polscy przedsiębiorcy, którzy posiadają dużą niezależność w zarządzaniu swoim biznesem. Pokrzywdzony właściciel sklepu w Sanoku zdecydował się zareagować na sytuację, jaka dotknęła jego przedsiębiorstwo, ale także pracowników, których zatrudnia. W tym przypadku nie doszło do publikacji wizerunku osób, które popełniły wykroczenie. Udostępnione zostały jedynie ich sylwetki oraz opisano sposób, w jaki dokonały kradzieży - wyjaśnia Bartłomiej Tarłowski, menadżer ds. rozwoju franczyzy i komunikacji korporacyjnej Grupy Muszkieterów. ("GW").
Kobieta straszy adwokatem
Jak się okazuje "bohaterka" całego zajścia skontaktowała się z siecią i zagroziła, że publikację wizerunku zgłosi swojemu adwokatowi i kuratorowi.
Publikacja jest wyrazem bezsilności właścicieli sklepów w walce z kradzieżami, których skala zwiększyła się w ostatnim czasie - podkreśla dyrektor biura prasowego Grupy Muszkieterów w rozmowie z "GW".
Kobieta w dziecięcym wózku miała m.in. dekoder, pilot i antenę tv. Przedmioty były warte 319 zł.
Jak informuje policja, para została już przesłuchana. Kobieta nie przyznała się do winy. Policjanci przyznali, że para ma przeszłość kryminalną, przez co jest znana policji.