We wrocławskim komisariacie w Leśnicy pojawili się funkcjonariusze Biura Spraw Wewnętrznych policji oraz prokurator, pracę straciła dotychczasowa komendant jednostki. Jak informuje portal naTemat, to pokłosie zaniedbań i bałaganu, które zakończyły się zaginięciem dokumentów z kilku prowadzonych spraw.
Czytaj także: Wracali z wesela. Policjanci płakali na widok ofiar
Komenda Miejska Policji we Wrocławiu potwierdziła, że sytuacja miała miejsce i że toczy się postępowanie. Co zaginęło w Leśnicy? Dokumenty "o najniższej klauzuli niejawności, które wytworzone zostały kilka lat wcześniej i nie są one obecnie ważne z punktu widzenia bezpieczeństwa" - tak uważa policja. Zanosi się jednak na to, że spadną kolejne głowy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Komenda policji Wrocław Leśnica to niewielka jednostka miejska na północnym-zachodzie miasta. Do niedawna jej szefową była podkomisarz Justyna Szeglowska, która została odwołana ze stanowiska i czeka ją postępowanie dyscyplinarne. Nawet, jeśli dokumenty nie były bardzo ważne, złamano przepisy i czeka ją zapewne kara.
Według informacji naTemat, w zaginionych aktach są dane na temat osób, przeciw którym prowadzone były postępowania. To wrażliwie i bardzo delikatne informacje, które powinny być właściwie chronione. Żeby było ciekawiej, zaginięcie teczek to jedno. Pracownicy fałszowali jednak dokumenty i starali się ukryć nieprawidłowości.
A to dodatkowe przewinienie, którym zajmie się specjalna komórka BSW, zespół powołany w Komendzie Miejskiej we Wrocławiu oraz prokurator. Na razie śledczy uważają, że mogło dojść do popełnienia przewinienia dyscyplinarnego przez panią komendant. W sprawie odpowie każdy, kto pomagał jej ukrywać nieprawidłowości.
I tym samym poświadczać nieprawdę w służbowych dokumentach, co jest przestępstwem i za co grozi wydalenie ze służby oraz odpowiedzialność karna.