Wszystko zaczęło się od "niewielkiej" pomyłki w piekarni "La Verr’in Dallery Pittie" w małej francuskiej miejscowości podczas sprzedaży jednego z produktów. Sprzedawczyni przypadkowo zapakowała quiche z boczkiem zamiast wersji serowej. Tyle wystarczyło, aby rozpętało się piekło.
Właściciel piekarni, Alexandre Dallery, opisał sytuację jako bardzo stresującą. Klienci, którzy zgodnie ze swoją religią nie mogą spożywać wieprzowiny, wrócili do sklepu z wymalowaną na twarzy złością i frustracją. Dallery przyznał, że doszło do błędu, za który natychmiast przeprosił i zaoferował zwrot pieniędzy. Niestety, to nie wystarczyło, aby załagodzić sytuację.
Mężczyźni zaczęli grozić właścicielowi i personelowi, deklarując, że jeśli piekarnia będzie nadal sprzedawać produkty z wieprzowiną, zniszczą cały lokal. Wulgarne słowa i agresywne zachowanie jedynie pogłębiły napiętą atmosferę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dallery wyraził obawy o bezpieczeństwo swoich pracowników, wspominając, że gdyby nie był na miejscu, mogło dojść do fizycznego ataku na sprzedawczynię.
Chcieli wszystko spalić. Byli gotowi złapać pracownicę za włosy i ją pobić - mówił we francuskich mediach.
Obawa o eskalację przemocy skłoniła właściciela do podjęcia drastycznych środków. Pomimo wcześniejszych prób utrzymania oferty obejmującej produkty z wieprzowiną, Dallery zdecydował się zaprzestać ich sprzedaży, mając na względzie bezpieczeństwo zarówno swoje, jak i swoich pracowników.
Co więcej, to nie pierwszy raz, gdy piekarnia stała się celem gróźb. Jak przyznał sam Dallery, od kilku miesięcy był poddawany presji, aby wprowadzić do oferty produkty halal. Termin ten odnosi się przede wszystkim do sposobu przygotowania mięsa. Aby mięso było halal, zwierzę musi być zdrowe w momencie uboju i musi być zabite przez przecięcie gardła przez muzułmanina, który wymawia słowa "Bismillah" (w imię Boga) przed ubojem. Co więcej narzędzia używane do uboju muszą być ostre, aby zminimalizować cierpienie zwierzęcia.
Klamka zapadła
Ostatnie wydarzenie przelało czarę goryczy, co doprowadziło właściciela do podjęcia decyzji o sprzedaży swojego biznesu. Piekarnia, która zatrudniała 15 osób, została sprzedana, a Dallery zrezygnował z prowadzenia działalności, aby uniknąć dalszych konfliktów i zagwarantować bezpieczeństwo swojemu zespołowi.
Decyzja była trudna, ale jak tłumaczy Dallery, była podyktowana przede wszystkim troską o bezpieczeństwo. Cała sytuacja wywołała szeroką, ogólnokrajową dyskusję na temat wolności działalności gospodarczej, religijnej tolerancji i granic, jakie powinny być respektowane w społeczeństwie wielokulturowym.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.