Afera wizowa zyskała już międzynarodowy rozgłos. Nic dziwnego, skoro wizy przyznawane migrantom miały pozwalać na wyjazd z Europy do Meksyku. Stamtąd migranci mieli nielegalnie dostawać się na terytorium Stanów Zjednoczonych.
O sprawie pisze niemiecki "Bild". Jak czytamy, polski rząd w kampanii wyborczej wykorzystuje tylko trzy tematy - korupcję, strach przed uchodźcami i obarczanie Niemców winą za wszystko. Teraz jednak ta "parszywa kampania połyka własny ogon". Niemiecki tabloid pisze, że skorumpowani urzędnicy konsularni sprzedawali wizy pracownicze nielegalnym migrantom, co stwarzało zagrożenie dla bezpieczeństwa Unii Europejskiej, przed czym to polski rząd ostrzegał od lat.
"Bild" pisze, że to PiS zarzuca Niemcom, iż nie dają sobie rady z uchodźcami. Donosi jednocześnie, że wnioski o azyl dla osób przekraczających polsko-niemiecką granicę są zazwyczaj odrzucane. Taką postawę dziennikarze niemieckiego dziennika określają mianem hipokryzji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Afera wizowa
Afera wizowa to w ostatnich dniach temat numer jeden w polskim dyskursie publicznym. Jak wynika z dotychczasowych ustaleń, nielegalni migranci z Afryki i Azji mogli za pieniądze obejść kolejkę i w ekspresowym tempie załatwić sobie polską wizę. W sprawę zamieszane jest polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych, które wedle informacji Onetu miało naciskać na przyspieszenie wydawania wiz dla wskazanych na listach osób. Rolę pośrednika miał pełnić Edgar K., współpracownik wiceministra spraw zagranicznych Piotra Wawrzyka.
W związku z aferą 31 sierpnia Wawrzyk został zdymisjonowany ze stanowiska. To on odpowiadał za sprawy konsularne, w tym za system wydawania wiz. Wawrzyk był także autorem projektu rozporządzenia w sprawie ułatwień wizowych dla robotników tymczasowych z około 20 krajów, w tym krajów islamskich. Miało to ułatwić agencjom rekruterskim sprowadzanie do Polski pracowników z zagranicy.
Wedle Onetu Wawrzyk pomagał swoim współpracownikom stworzyć nielegalny kanał przerzutu imigrantów z Azji i Afryki przez Europę do Stanów Zjednoczonych. Na jaw zaczęły wychodzić szokujące fakty. Okazało się, że w jednym z krajów afrykańskich można było za 4 lub 5 tysięcy dolarów kupić polską wizę. Minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau powiedział, że żadnej afery nie ma, a on sam nie ma zamiaru podać się do dymisji.
Czytaj również: "Fakty" ostro o aferze wizowej. Wbiły potężną szpilę w TVP
Według opozycji to największa afera w XXI wieku. Zdaniem jej polityków wizy mogło otrzymać nawet 250 tys. migrantów w ciągu 30 miesięcy. Śledztwo w sprawie nieprawidłowości w polskich placówkach konsularnych prowadzą Prokuratura Krajowa wraz z Centralnym Biurem Antykorupcyjnym. - Badane nieprawidłowości dotyczą polskich placówek dyplomatycznych w Hongkongu, Tajwanie, Zjednoczonych Emiratach Arabskich, Indiach, Arabii Saudyjskiej, Singapurze, Filipinach i Katarze - informowała Prokuratura Krajowa. Media piszą, że afera może mieć związek ze śledztwem na międzynarodową skalę.