Na początku roku wiele państw Afryki nawiedziła potężna plaga szarańczy, najgorsza od 70 lat. Obecnie zmagają się one z drugą falą. Ulewne deszcze z końca marca mogły spotęgować rozwój szkodników. Rolnicy obawiają się, że owady doprowadzą do całkowitego zniszczenia upraw i gruntów rolnych.
Sposobem na walkę z szarańczą jest rozpylanie pestycydów. Z powodu pandemii ograniczone zostały loty z dostawami odpowiednich produktów, a także praca rolników została zredukowana. Próbują odstraszać szarańczę własnymi metodami, ze względu na zagrożenie koronawirusem starają się jednak nie opuszczać domów i nie gromadzić, mimo trudnej sytuacji.
Zobacz także: Niszczycielska inwazja. Szarańcza pustoszy uprawy
Organizacja Narodów Zjednoczonych do spraw Wyżywienia i Rolnictwa uznała wybuch szarańczy, spowodowany częściowo przez zmiany klimatu, za "bezprecedensowe zagrożenie" dla bezpieczeństwa żywnościowego i środków do życia. Według organizacji nowa fala będzie około 20 razy większą od tej pierwszej.
Zniszczenia upraw oznaczają klęskę głodu. Region Afryki Wschodniej i tak już dotknięty problemem głodu, teraz staje w obliczu poważnego zagrożenia. Te same obawy są widoczne w dużej części Afryki Wschodniej, w tym w Kenii, Etiopii i Sudanie Południowym.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl