Co więcej, "Fakt" donosi, że Agata Duda nie dość, że sama otwierała sobie drzwi auta, to na dodatek spacerowała po ulicy bez jakiegokolwiek zabezpieczenia. Skandaliczny brak profesjonalizmu ochroniarzy skrytykował sam Jerzy Dziewulski, były policjant, polityk, a przede wszystkim – antyterrorysta.
— Na 100 proc. Agata Duda wydała ochroniarzom polecenie, żeby jej nie towarzyszyli. Problem w tym, że takie polecenie w ogóle nie powinno być honorowane. Ochroniarze po prostu boją się postawić sprawę jasno – czytamy wypowiedź Dziewulskiego w "Fakcie".
Czytaj także: Marcin Hakiel z nową partnerką. Reakcja ludzi
Istnieje bowiem ustawa, w której wyraźnie napisano, że nie przewiduje się ochrony pary prezydenckiej z przerwami. Według Dziewulskiego, ochroniarze na takie polecenie prezydentowej, powinni grzecznie odpowiedzieć, że naruszą przepis ustawy, kiedy je wykonają. Mogliby także dodać, że w efekcie zostaliby pociągnięci do odpowiedzialności dyscyplinarnej, a nawet karnej.
— Pani prezydentowej nie wolno wejść do pomieszczenia, w którym wcześniej BOR nie rozpoznał sytuacji, czyli funkcjonariusz nie wszedł tam, nie zobaczył, kto tam przebywa – kontynuuje były antyterrorysta.
Możliwe skutki zaniedbań BOR-u
Jerzy Dziewulski na łamach "Faktu" opowiada o możliwości wystąpienia bardzo prostej sytuacji. Właścicielka atelier informuje swoje pracownice, że następnego dnia odwiedzi je pierwsza dama, kobiety przekazują tę nowinę dalej, a ona trafia do terrorystów.
- I gdyby ktoś taki chciał zrobić jakiś problem, mógłby przyjść trzy minuty wcześniej, a ochrona dowiedziałaby się o tym, dopiero gdy prezydentowa wyszłaby z podbitym okiem. Nie tak to powinno na litość boską wyglądać — irytuje się Dziewulski.
Były antyterrorysta przypomina w Fakcie niemal analogiczną sytuację z lat 90., kiedy to Jolanta Kwaśniewska, w wyniku niedopełnienia swoich obowiązków przez BOR, została w Paryżu zaatakowana… tortem.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.