W stanach wahających się, czyli Michigan, Arizonie, Wisconsin oraz Georgii, doszło do fałszywych alarmów bombowych. Federalne Biuro Śledcze (FBI) poinformowało, że za tymi czynami stały osoby korzystające z rosyjskich domen poczty elektronicznej.
Żadna informacja o potencjalnej bombie nie została potwierdzona. Jednak, by ocenić bezpieczeństwo, niektóre lokale wyborcze musiały zostać zamknięte.
Przed miesiącem amerykański wywiad ocenił, że Rosjanie stoją za niszczeniem kart w głosowaniu korespondencyjnym w Pensylwanii.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak informuje telewizja CNN, ambasada rosyjska w Waszyngtonie stwierdziła, że oskarżenia USA są bezpodstawne.
Wszelkie insynuacje na temat rosyjskich działań są złośliwymi oszczerstwami, wymyślonymi w celu wykorzystania ich w wewnętrznej walce politycznej Stanów Zjednoczonych – oświadczyła ambasada w oświadczeniu opublikowanym przez państwową agencję prasową RIA Nowosti.
Dodano, że do ambasady nie wpłynęły żadne dowody, które mogłyby świadczyć o udziale Rosjan. Oskarżono jednocześnie władze USA oraz media o "histerię" w związku z "rzekomą rosyjską dezinformacją dotyczącą wyborów".
W rozmowie z agencją RIA Nowosti Dmitrij Pieskow, rzecznik prasowy Putina zaprzeczał, jakoby Moskwa miała ingerować w wybory. Oskarżenia nazwał "absolutnie bezpodstawnymi".
Tymczasem zakończyło się głosowanie w wyborach prezydenckich w Stanach Zjednoczonych. Donald Trump po raz kolejny zasiądzie w Białym Domu. Prezydentem był w latach 2016-2020, pokonując Hillary Clinton, następnie musiał uznać wyższość Joe Bidenowi.
Czytaj więcej: To tam strzelali do Trumpa. Wyniki z hrabstwa Butler