Do feralnego zdarzenia doszło na planie westernu "Rust", kręconym w Nowym Meksyku. Alec Baldwin postrzelił dyrektorkę zdjęć Halynę Hutchins oraz reżysera Joela Souza. Oboje natychmiast zostali przewiezieni do szpitala, ale mimo pomocy medyków, kobiety nie udało się uratować.
Trwa wyjaśnianie okoliczności zdarzenia. Na ten moment nie postawiono żadnych zarzutów i wszystko wskazuje na to, że był to nieszczęśliwy wypadek.
Jak relacjonuje serwis yahoo.com, Baldwin otrzymał broń przez asystenta reżysera, który wskazał, że jest ona bezpieczna w użyciu. Ten sam asystent nie widział, że rekwizyt był naładowany pociskami.
Funkcjonariusze policji skonfiskowali także inne rekwizyty i amunicję, które były używane w filmie z Baldwinem. Z reguły na planie zdjęciowym wykorzystuje się tzw. blanki, które imitują wystrzały prawdziwych naboi. W tym wypadku ktoś nie dopełnił jednak swoich obowiązków.
Nie ma słów, aby wyrazić mój szok i smutek w związku z tragicznym wydarzeniem, które pozbawiło życia Halynę Hutchins - żonę, matkę i uwielbianą przez wszystkich koleżankę - napisał na Twitterze.
Baldwin ściśle współpracuje teraz z policją, aby wyjaśnić wszystkie okoliczności, w których doszło do zdarzenia.
Aktor miał scysję z Polakiem
Alec Baldwin wychowywał się w Amityville, ale szybko powiązał swoje życie i karierę zawodową z Nowym Jorkiem.
Co ciekawe, to nie pierwszy incydent z udziałem popularnego aktora. Kilka lat temu Baldwin miał wdać się w kolejną bójkę z 40-letnim Polakiem o... miejsce parkingowe. Zaatakowany przez aktora mężczyzna wylądował w szpitalu, a jego aresztowała policja.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.