Nawalny trafił do "Wilka polarnego" pod koniec ubiegłego roku. Do tej konkretnej koloni karnej trafiają przestępcy, którzy popełnili najcięższe przestępstwa, a także, jak miało to miejsce w przypadku Nawalnego, przeciwnicy Putina. Panują tu ciężkie warunki, co jest zarówno "zasługą" tutejszej pogody, jak i strażników. Więźniowie są bici, poddawani torturom i izolowani od świata.
Dotarcie do tej kolonii jest prawie niemożliwe, prawie niemożliwe jest nawet wysyłanie tam listów. To najwyższy możliwy poziom izolacji od świata — tak o kolonii karnej, w której przebywał Nawalny, pisał jego współpracownik Leonid Wołkow.
Byli więźniowie, którzy przetrwali pobyt w tym miejscu, nie mają wątpliwości, że to piekło na ziemi. Jeden z nich w rozmowie z "The Sun" przyznał, że bicie jest tu na porządku dziennym i to od chwili przekroczenia progu "Wilka Polarnego". "Bili cię z całej siły w głowę, szyję, plecy, gdzie tylko mogli" - relacjonował. Więźniowie poddawani są torturom. Jedna z nich polega na zmuszaniu ich do wychodzenia półnagimi na mróz i polewaniu ich wodą.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Współpracownica Nawalnego podkreślała, że więźniowie większość czasu spędzają zamknięci w swoich celach, a najmniejsze przewinienie jest karane karcerem. Więźniowie są praktycznie całkowicie izolowani od świata. Mają problem z dostępem do prawnika, lekarza i korespondencji z najbliższymi.
Czytaj też:
Nikt nie ma wątpliwości, to było "morderstwo polityczne"
Wojciech Konończuk dyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich w rozmowie z PAP wskazywał, że Nawalny pozbawiony był dostępu do lekarza i przetrzymywany w skrajnie trudnych warunkach.
To, że Nawalny nie żyje, wynika bezpośrednio z decyzji Kremla, która, jak się okazało, była konsekwentnie realizowana w długim czasie — dodał.
Eksperci i opinia publiczna nie ma wątpliwości, że śmierć Nawalnego jest "morderstwem politycznym", a decyzja o nim zapadła na samych szczytach władzy.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.