Damian Soból zginął w tragicznych okolicznościach w Strefie Gazy. Pojazd, którym jechał wolontariusz, został trafiony pociskiem wystrzelonym przez Siły Zbrojne Izraela. Niestety, w wyniku zdarzenia zginęło siedmioro wolontariuszy.
Czytaj więcej: Pracował z tragicznie zmarłym Damianem. "Najlepszy z nas"
Damian miał 35 lat i pochodził z Przemyśla. Z organizacją World Central Kitchen był związany od 2022 roku. Początkowo był tłumaczem, następnie sam koordynował pomoc, polegającą na przekazywaniu posiłków osobom poszkodowanym w wyniku wojen lub katastrof naturalnych.
Sprawa śmierci wolontariuszy wywołała oburzenie w wielu państwach w tym w Polsce. Siły Zbrojne Izraela wzięły odpowiedzialność za tę tragedię.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Szokująca postawa ambasadora Izraela
Na ten tragiczny atak zareagowali polscy oficjele z premierem Donaldem Tuskiem i szefem MSZ Radosławem Sikorskim. Sam ambasador Yacov Liwne najpierw na portalu X stwierdził, że "skrajna prawica i lewica w Polsce oskarżają Izrael o umyślne morderstwo w ataku". Przy okazji skrytykował wicemarszałka Krzysztofa Bosaka, który według niego, nie chce potępić ataku Hamasu na jego kraj i dodał, że "Izrael pozostanie demokratycznym Państwem Żydowskim, które walczy o swoje prawo do istnienia".
W środę udzielił wywiadu Robertowi Mazurkowi w Kanale Zero. Ambasador stwierdził, że mamy do czynienia z tragicznym wydarzeniem i należy sprawdzić, co się dokładnie stało.
Czytaj więcej: Damian zginął w izraelskim nalocie. "Nie mogę pohamować łez"
Naturalnie ubolewamy nad tym faktem, ale ważne jest, żeby zrozumieć, jak do tego doszło, co konkretnie się wydarzyło. To jest strefa wojny. W dowolnym systemie prawnym jest rozróżnienie pomiędzy zbrodnią, a wypadkiem, do którego może dojść - mówił Liwne w Kanale Zero.
W dalszej części wypowiedzi ambasador Izraela powiedział, że jego "armia nie bierze za cel organizacji humanitarnych" oraz, że "to, do czego dochodzi podczas tej wojny, to okazjonalne tragedie". Przypomniał o wypadkach, w których izraelscy żołnierze strzelali do siebie, czy izraelscy zakładnicy porwani przez Hamas zostali zlikwidowani przez armię z Izraela.
Nie sądzę, żeby zostało to zakwalifikowane jako zbrodnia wojenna, to jest zdarzenie tragiczne, ale nie może być podstawą dyskwalifikacji żołnierzy izraelskich jako dopuszczających się zbrodni wojennych - mówił ambasador.
Pomyłka i nieprawidłowa identyfikacja
Yacov Liwne zastrzega, że atak był pomyłką i doszło do niego wskutek nieprawidłowej identyfikacji. Według niego, takie rzeczy zdarzają się armii, która prowadzi działania wojskowe. Jak mówił ambasador, obecnie trwa wojna "między cywilizacją, a barbarzyństwem".
- Armia Izraela robi wszystko, aby zapobiec ofiarom wśród cywili - mówił ambasador w Kanale Zero.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.