Ambasador Izraela Yacov Livne odniósł się na Twitterze do ataku wojsk izraelskich na konwój organizacji charytatywnej World Central Kitchen (WCK). Dyplomata w swoim wpisie wprost wymienił nazwisko Krzysztofa Bosaka.
Livne napisał, że "wicemarszałek Sejmu i lider Konfederacji Krzysztof Bosak twierdzi, że Izrael popełnia zbrodnie wojenne i terroryzuje organizacje humanitarne, aby zagłodzić Palestyńczyków". Dodał także, że "antysemici zawsze pozostaną antysemitami, a Izrael pozostanie demokratycznym Państwem Żydowskim".
Co więcej, w kontrowersyjnym wpisie porównał działania wojsk izraelskich do skandalu z Grzegorzem Braunem w roli głównej. Przypomnijmy, że poseł Konfederacji zgasił świecie chanukowe w Sejmie, używając do tego gaśnicy.
Czytaj także: Ambasador Izraela w Polsce w ostrych słowach o Bosaku i Braunie. "Antysemici zawsze pozostaną antysemitami"
Bosak o słowach ambasadora Izraela. "Żadne zaskoczenie"
W rozmowie z o2.pl wicemarszałek Bosak stwierdził, że "wypowiedzi ambasadora Izraela to próba zmiany tematu dyskusji społecznej".
Wypowiedzi ambasadora traktuję jako element strategii dyplomacji izraelskiej — nigdy za nic nie przepraszać, nie przyznawać się do zbrodni, po prostu brutalnie realizować swoje interesy. To próba zmiany tematu dyskusji — powiedział nam lider Konfederacji.
Bosak uważa, że "Polacy nie powinni dać wciągnąć się w grę dyplomacji Izraela".
Pan ambasador próbuje przenieść dyskusję ze zbrodni, jaka miała miejsce i zabójstwa siedmiu działaczy organizacji humanitarnej, na rzekomy problem antysemityzmu. Nie możemy dać się wciągnąć w tę gierkę. Jestem usatysfakcjonowany, że Polacy nie dali się podzielić w tej kwestii - stwierdził Bosak w rozmowie z o2.pl.
Jednocześnie Krzysztof Bosak podkreśla, że nie czuje się antysemitą, a "każdy powinien samodzielnie ocenić jego wypowiedzi na temat Izraela".
Każdy ma prawo sam ocenić moje wypowiedzi. Zachęcam, żeby zapoznać się z moimi wypowiedziami na tematy żydowskie. To pokaże jak manipulacyjne i kłamliwe jest oświadczenie ambasadora. Jego ocenę pozostawiam zdrowemu rozsądkowi Polaków - zaznacza wicemarszałek Sejmu.
Bosak dodaje, że "nie będzie się tłumaczyć, ani niczego udowadniać". Podkreśla, że "nie da się wciągnąć w grę ambasadora". - Zamiast mówienia o zbrodni, chce on byśmy mówili o domniemanym polskim antysemityzmie - stwierdza lider Konfederacji.
Wicemarszałek ostro o polskich politykach. "Są miękcy"
Wicemarszałek przyznaje, że tym razem Konfederacja mówi jednym głosem z Lewicą. Zaznacza jednak, że "część lewicowych ugrupowań jest w tej kwestii odważniejsza".
Nie cała lewica mówi jednym głosem. Ale część lewicy jest odważniejsza w kwestii krytyki Izraela i łamania praw człowieka wobec Palestyńczyków. To szerszy trend w świecie zachodnim. To nie jest nic nowego. Myślę, że można to lokalizować w okolicach partii Razem - wskazuje Bosak.
Lider Konfederacji uważa, że w tej sprawie "widać, kto jest pryncypialny w kwestii praw człowieka, a kto ulega szantażowi poprawności politycznej". Dodaje, że "Konfederacja nazywa rzeczy po imieniu".
Zdaniem Bosaka zupełnie inne podejście do tematu prezentuje z kolei Koalicja Obywatelska i Prawo i Sprawiedliwość. W opinii wicemarszałka "przedstawiciele centrolewicy i centroprawicy byli przez ostatnie 30 lat tresowani do uległości przez media i polityków z zagranicy, a dziś ulegają oni szantażowi "antysemityzmu".
Jest u nich ogromna obawa przed skrytykowaniem Izraela, państwa nazywanego przez nich szumnie naszym "sojusznikiem". Trzeba zwrócić uwagę na miękkość wypowiedzi prezydenta. Starannie pominął on fakt, że pan Damian zginął w wyniku mordu dokonanego przez wojsko, przeprowadzonego z zimną krwią - mówi polityk.
Według Bosaka "stanowisko Ministra Spraw Zagranicznych jest asertywne tylko pozornie, a w rzeczywistości miękkie, utrzymane w tonie prośby". Wicemarszałek nazywa postawę Radosława Sikorskiego "asekuracyjnością".
Przypomnijmy, że Sikorski napisał na Twitterze, że "Yacov Livine zapewnił go, że Polska wkrótce otrzyma wyniki badania tej tragedii", a sam "poprosił o interwencję w tej sprawie".
Krzysztof Bosak skrytykował też premiera Donalda Tuska. W jego opinii "jego komentarz sprowadza się do tłumaczenia izraelskim liderom, że nie ma co nas atakować, bo przecież jesteśmy proizraelscy."
To żenujące. Duża część polityków ma jeszcze w pamięci konfrontację z Izraelem i USA z 2018 roku w związku z ustawą o IPN i debatą o Holokauście. W tym sporze polscy liderzy byli dyscyplinowani i poddawani presji - mówi Bosak.
Dodajmy, że dziś Donald Tusk zwrócił się w mediach społecznościowych do premiera Binjamina Netanjahu i ambasadora Izraela. Premier RP zaznaczył we wpisie, że "większość Polaków okazała pełną solidarność z Izraelem po ataku Hamasu", ale "dzisiaj poddajecie tę solidarność naprawdę ciężkiej próbie".
Tragiczny atak na wolontariuszy i wasza reakcja budzą zrozumiałą złość - dodał premier.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.