Mężczyzna pozostawał niewykryty w Polsce i w Ukrainie przez długi czas. Jak podaje Belsat, Amerykanin Daniel Martindale, który przez jakiś czas mieszkał przy kościele protestanckim w Palowicach wydawał się być wzorem chrześcijanina. Jego znajomi byli w szoku, gdy wyznał w rosyjskiej telewizji, że szpiegował dla Rosji.
- Sprawiał wrażenie naprawdę wspaniałego człowieka. Był też bardzo pobożny. Pewnego dnia jechaliśmy z nim samochodem, a on otworzył notatnik, w którym było zapisanych co najmniej sto imion. Daniel powiedział, że ciągle modli się za każdego z nich. Nawet mi, z moim duchowym doświadczeniem, było przy nim wstyd - mówi Grzegorz Rzyczyniok (diakon kościoła protestanckiego w Palowicach) w rozmowie z rosyjskojęzycznym portalem Vot Tak, cyt. przez Belsat.
Amerykanin był znany z okolicy z tego, że biegał niezależnie od pogody. Ponadto na ok. rok przed inwazją Rosji na Ukrainę, Daniel Martindale wielokrotnie powtarzał, że chciałby przeprowadzić się do Rosji, gdyż bardzo mu się tam podoba.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Dwa tygodnie przed wybuchem wojny na Ukrainie przyszedł do mnie i powiedział, że Bóg kazał mu jechać na Ukrainę. Dosłownie od razu, w nocy, zabrał swoje rzeczy i pojechał. Najpierw pociągiem do granicy, a potem rowerem. Jednocześnie, jak mówił Daniel, nie miał tam żadnych znajomych, u których mógłby się zatrzymać. Od tego momentu nie miałem z nim kontaktu - wyznał Grzegorz Rzyczyniok.
Martindale niechętnie podejmował rozmowy o wojnie w Ukrainie, a gdy już dochodziło do wymiany zdań zauważalna była jego sympatia do Rosji.
W grudniu 2024 r. Amerykanin wyznał, że wizerunek pobożnego człowieka bardzo mu pomógł pozostać niezauważonym i przekazywać cenne informacje wywiadowcze rosyjskim siłom zbrojnym.
- Dużą uwagę przykładałem do tego, żeby pamięć podręczna w moich czatach na Telegramie była stale czyszczona, podejmowałem wszelkie niezbędne środki ostrożności - wyznał w jednym z wywiadów dla propagandowego kanału telewizyjnego RT.