Tajwan, niewiele większy od województwa mazowieckiego, żyje w cieniu zagrożenia chińską inwazją. Gdyby nie ochronny parasol USA Chińczycy prawdopodobnie już dawno ruszyliby z inwazją na wyspę. Dlatego ćwiczenia Amerykanów mają szczególne znaczenie.
Tym bardziej, że to pierwsze ćwiczenia wojsk specjalnych USA na Tajwanie w XXI w. Amerykańskie media donoszą, że istotne w ćwiczeniu były komponenty, które siły specjalne USA mocno eksploatują w przypadku wojny w Ukrainie, czyli wsparcie w szkoleniu i logistyka.
O potrzebie zmian i reform w armii Tajwanu mówił pod koniec marca republikański kongresmen Mike Waltz. Ten był żołnierz wojsk specjalnych przekonywał, że potrzebne są takie działania wojsk amerykańskich, które wspomogą Tajwan w budowaniu ewentualnego oporu "w stylu ukraińskim".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wymiana ciosów trwa
O niełatwych relacjach między Chinami a USA mówi o2.pl Piotr Chodak. Znawca tematyki chińskiej przekonuje, że stosunki między mocarstwami są bardzo napięte.
Jak dodaje, trwa wymiana ciosów w obszarze gospodarki oraz globalnej narracji. Stany Zjednoczone przez lata nie prowadziły tak jawnej rywalizacji z Chinami. Dopiero wzrost siły gospodarczej i militarnej Państwa Środka sprawił, że rząd w Waszyngtonie zaczął działać bardziej stanowczo.
Chodak przekonuje, że Tajwan coraz częściej staje się elementem zaogniającym relacje obu krajów. O ile USA dalej deklarują, że rząd w Pekinie reprezentuje Chiny w wymiarze międzynarodowym, o tyle działania mające zwiększyć podmiotowość wyspy stają się coraz bardziej widoczne.
Można to było zauważyć choćby podczas wizyty na Tajwanie spikerki izby Izby Reprezentantów Nancy Pelosi w ubiegłym roku. Wywołało to bardzo poważny kryzys w relacjach między obydwoma krajami.
Widzą to oczywiście Chiny. Jak pokazują ostatnie wydarzenia, potrafią również na to reagować. Mam na myśli ostatnie ćwiczenia wokół wyspy czy jej realną blokadę po wizycie byłej już przewodniczącej Izby Reprezentantów Nancy Pelosi. Działania Stanów Zjednoczonych na rzecz Tajwanu dzieją się również w sferze mniej jawnej. Mam jednak wrażenie, że i te są widoczne, i szeroko komentowane w Pekinie. Oba kraje wciąż uśmiechają się do siebie, trzymając jednak za plecami ręce, które skrywają prawdziwe cele swoich działań - podsumowuje Chodak.
Tajwan armią (nie) stoi
Tajwan, liczący ok. 24 mln mieszkańców, nie jest militarną potęgą. Siły zbrojne tego kraju liczą ok. 170 tys. żołnierzy i członków personelu.
Z tego gros, bo ok. 94 tys. służy w siłach lądowych, 40 tys. w marynarce i 35 tys. w lotnictwie. Do tego dochodzi licząca niemal 1,7 mln osób rezerwa.
Nie jest to jednak armia wyposażona w supernowoczesny sprzęt. Problemu można upatrywać w dość słabych siłach pancernych, które opierają się na przestarzałych czołgach starszej generacji.
W 2019 Tajwańczycy podpisali z USA umowę na zakup 108 czołgów Abrams. Pierwsze dwie maszyny szkoleniowe trafiły na wyspę w ubiegłym roku. Właściwe dostawy ruszą w 2024 r.
Inny kłopot leży w stosunkowo mało nowoczesnym lotnictwie, wyposażonym w stare myśliwce produkcji chińskiej i izraelskie IAI Kfir. Do sił powietrznych wliczają się też śmigłowce AH-64 Apache i poradzieckie Mi-24 oraz Mi-35.
Nieco lepiej przedstawia się sytuacja w marynarce wojennej, wyposażonej np. w cztery okręty podwodne czy 22 nowoczesne fregaty.
Zważywszy, że chińska inwazja mogłaby się zacząć od ostrzału rakietowego, który miałoby sparaliżować siły zbrojne Tajwanu, większą wagę przywiązuje się do systemów obrony powietrznej i antyrakietowej.
Tam sytuacja wygląda nieco lepiej, lecz wciąż daleka jest od tego, by Tajwańczycy mogliby czuć się w pełni bezpieczni. Tym bardziej, że w kwietniu doszło do symulowanego, chińskiego uderzenia na Tajwan. W stronę wyspy ruszyła chińska flota, doszło od odpaleń pocisków rakietowych.
Tajwan ogłosił również, że będzie ćwiczył przechwytywanie chińskich okrętów wojennych i przeciwdziałanie operacjom blokadowym podczas symulacji gry wojennej w lipcu.
Tajwańska współpraca z USA
Tajwan trzyma się jednak na współpracy wojskowej z USA. Jak tłumaczy Paweł Behrendt, analityk ds. Azji z Instytutu Boyma, amerykańskie wojska opuściły Tajwan w 1979, po nawiązaniu przez Waszyngton oficjalnych stosunków dyplomatycznych z Chińską Republiką Ludową.
Nie oznaczało to jednak, jak mówi, końca amerykańsko-tajwańskiej współpracy wojskowej. Wspólne ćwiczenia odbywały się i odbywają regularnie, chociaż nie są nagłaśniane.
Jednymi z najważniejszych stały się doroczne Balance Tamper, gdzie tajwańscy komandosi ćwiczą z Zielonymi Beretami – siłami specjalnymi wojsk lądowych USA.
Sytuacja zaczęła się zmieniać w ostatnich latach, wraz ze wzrostem nacisku za strony Pekinu na Tajpej. W 2020 oficjalnie przyznano, że na Tajwanie ćwiczyli komandosi z Marine Raider Regiment - mówi o2.pl Behrendt.
Ocenia, że w kwietniowych ćwiczeniach można dostrzec dwa cele. Z jednej strony Amerykanie sygnalizują swoje zaangażowanie. Dla Tajwańczyków oznacza to, jak tłumaczy ekspert, "jesteśmy z wami". Dla Chińczyków to sygnał: "jesteśmy na Tajwanie, więc uważajcie". Drugie zagadnienie, to wypracowywanie nowych koncepcji obrony wyspy przed inwazją i przekazywanie tajwańskiemu wojsku doświadczeń z Ukrainy.
Szczegóły amerykańsko-tajwańskich ćwiczeń nie zostały podane do publicznej wiadomości. Jeśli jednak przekazywano Tajwańczykom "doświadczenia z Ukrainy", to z dużym prawdopodobieństwem mogły one obejmować takie elementy, jak dostawy uzbrojenia i związana z tym logistyka.
Problemem dla Tajwanu może być np. utrzymanie ciągłości produkcji pocisków rakietowych do systemów obrony przeciwlotniczej.
Łukasz Maziewski, dziennikarz o2