Aneta Łuczka była związana z TVN-em od przeszło dwóch dekad. Przez ten czas wspierała dziennikarzy "Faktów" TVN, kanału TVN24 i portalu TVN24.pl w rozmaitych kwestiach prawnych, w razie potrzeby reprezentowała ich też sprawach sądowych.
Czytaj także: Niespodziewana śmierć. Nie żyje Michał Pajek
Odeszła prawniczka TVN.
O śmierci prawniczki poinformowano w poruszającym artykule opublikowanym w poniedziałek na stronie TVN24. Kobieta odeszła po ciężkiej chorobie. Koledzy z redakcji wspominają ją jako wspaniałą profesjonalistkę, oddaną przyjaciółkę oraz ciepłą i pomocną osobę.
Broniła nas i naszych dziennikarskich racji przed sądem, reprezentowała nas w wielu trudnych sprawach i sporach. Walczyła i wygrywała dla nas. Przez cały ten czas towarzyszyły nam jej profesjonalizm, pracowitość, spokój i życzliwość - czytamy na portalu TVN24.
Niezwykle ciepło o zmarłej wypowiada się m.in. Brygida Grysiak, zastępczyni redaktora naczelnego TVN24. Dziennikarka podkreśla, że dzięki obecności Łuczki w ekipie wszyscy czuli się "bezpieczni i zaopiekowani". Podkreśla, że zespół zawsze mógł liczyć na jej pomoc, "bez względu na to, czy była to historia największej, czy całkiem małej wagi".
Była dobra i miała roześmiane oczy. W każdą naszą historię angażowała się bez reszty. (...) Dziękuję Ci za Twoją mądrość i spokój. I za to, że byliśmy dla Ciebie ważni. Pisałaś, że chciałabyś jak najszybciej do nas wrócić. My też bardzo tego chcieliśmy. I bardzo czekaliśmy. Do zobaczenia - powiedziała Grysiak.
Osoby współpracujące z Anetą Łuczką nie mogą pogodzić się ze stratą. Wszyscy opowiadają o kobiecie z ogromną sympatią i podziwem, a jednocześnie z wielkim bólem spowodowanym jej odejściem.
Są ludzie dzięki, którym praca jest po prostu lepsza. Dzięki którym czujesz się bezpieczniej. Aneta była prawniczką, o której dziennikarz może tylko marzyć! Wspierała, często wyręczała. Fantastyczna kobieta. Tak dobry i mądry Człowiek. Ogromna strata! - napsiała na Twitterze Arleta Zalewska, reporterka "Faktów" TVN.
Przedostatni sms, jaki mam od Anety, która jak zawsze i wtedy wieczorem była dla mnie dostępna, brzmi: "zdarza się tak, czasem nie mamy wpływu na to". Profesjonalna, często nieprzejednana, a przy tym niezwykle ciepła. Trudno pojąć, że zdarza się tak - napisała na portalu społecznościowym dziennikarka Beata Biel.