To nie jest łatwy czas wielu części Wielkiej Brytanii, którą w ostatnich dniach dosłownie zalała fala zamieszek. Te zostały wywołane po ubiegłotygodniowym ataku nożownika w Southport, który zabił trzy osoby i zranił dziesięć.
Na miejscu tragedii odbyło się czuwanie upamiętniające ofiary: Bebe King, Elsie Dot Stancombe i Alice Dasilva Aguiar.
Wielka Brytania przygotowywała się na potężne zamieszki, a ataki planowane były aż w 38 miastach. Rzeczywistość okazała się zdecydowanie łagodniejsza.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak podkreśla dziennik "The Sun", wbrew początkowym obawom, pierwsza z planowanych demonstracji w Thompson Park w Burnley przyciągnęła zaledwie... dwóch z setek oczekiwanych protestujących.
W Brighton przeciwdemonstranci liczbowo przewyższyli grupę antyimigracyjną w stosunku 100 do 1, gromadząc około 500 osób w obronie prawniczej firmy zajmującej się prawami azylantów.
W całym kraju odbyło się kilkanaście kontrdemonstracji, które przeważały nad próbami wzniecenia zamieszek przez przeciwników imigracji.
Oprócz działań prewencyjnych i pokojowych protestów, wielu obywateli oraz przedsiębiorców wyraża głębokie zaniepokojenie rosnącym napięciem w kraju.
Zamieszki w Anglii. To jeszcze nie koniec
Przedsiębiorca Abrar Javid z Rotherham Muslim Community Forum, podkreśla wzrost lęku wśród mieszkańców przed możliwością ponownych ataków na azylantów i imigrantów.
Niektóre firmy, w obawie przed zamieszkami, postanowiły zamknąć swoje placówki wcześniej niż zwykle, a liczne sklepy zabezpieczały swoje witryny.
Na podstawie informacji przekazanych przez "The Sun", służby policyjne już przygotowują się na kolejne dni, spodziewając się możliwej eskalacji napięć, zwłaszcza w kontekście rozpoczynającego się sezonu piłkarskiego.
Czytaj także: Zgwałcił kobietę w toalecie. Jest wyrok dla Polaka
Zarówno władze, jak i zwykli obywatele, apelują o spokój i jedność w obliczu narastających podziałów społecznych.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.