Jarmark pod hasłem "Na styku kultur" zorganizowano na terenie klasztoru Kamedułów w podlaskich Wigrach. Na jednym z wystawionych straganów kupić można tam w charakterze pamiątki na lodówkę magnesy z regionu.
Uwagę jednego z turystów przykuły te przedstawiające postać Żyda z pieniążkiem. Podpis na figurce głosił: Żyd na kasę", na innych z kolei napisane było: "Oby kasa w domu była i się nigdy nie skończyła. Żyda w domu trzeba mieć. On pieniędzy będzie strzec".
Przed kilkoma tygodniami podobną akcję w Tykocinie tak komentowała reprezentantka warszawskiej gminy żydowskiej: To jest rasizm i antysemityzm. Ale przede wszystkim to jest głupie - powiedziała Lucy Lisowska, której wypowiedź przytacza opisująca sprawę Gazeta Wyborcza.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dziennikarze Gazety Wyborczej z prośbą o komentarz zwrócili się także do przedstawicieli fundacji, która odpowiadała za sprzedaż magnesów i organizację jarmarku. Jej przedstawiciel twierdzi, że o niczym nie wiedział.
Pierwszy raz słyszę. Nie widziałem tych magnesów, trudno mi się do sprawy odnieść - mówi na łamach GW, Prezes Fundacji Wigry Pro, ks. Jacek Nogowski, proboszcz parafii Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny w Wigrach.
A jego współpracownik, Dariusz Saweliew zapewnia, że kupcy rejestrując swoje stoiska byli zobowiązani szczegółowo opisywać proponowany przez siebie rodzaj działalności, żaden z nich nie poinformował jednak o takim asortymencie.
Chodziłem po straganach z koleżanką, ale nie zauważyliśmy takiego kretyństwa - dodaje w rozmowie z dziennikarzami Dariusz Saweliew.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.