Lekarze zdecydowali o odłączeniu chłopca od aparatury podtrzymującej go przy życiu. 12-latek zmarł o godzinie 12.15. Informację tę przekazała jego matka Hollie Dance.
"Taki piękny mały chłopiec i walczył do samego końca. Jestem dumna z bycia jego matką" - dodała przed szpitalem Royal London Hospital.
Dramatyczny tydzień rodziców
Ta batalia toczyła się tygodniami - od maja br. Rodzice chłopca dołożyli wszelkich starań, by ich syn nie został odłączony od aparatury podtrzymującej życie.
Miało do tego dojść w środę 3 sierpnia o godzinie 11 w Barts Health NHS Trust, gdzie przebywał Archie. Dwie godziny wcześniej rodzice chłopca złożyli wniosek do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.
Ich prawnicy argumentowali, że zaprzestanie leczenia chłopca byłoby naruszeniem zobowiązań Wielkiej Brytanii. Te wynikają z art. 10 i 12 Konwencji ONZ o prawach osób niepełnosprawnych oraz art. 6 Konwencji ONZ o prawach dziecka.
Czytaj też: Tak wyglądała młodość Rafalali. Żal ściska serce
Rozpatrzenie wniosku może zająć 24 godziny, a szpital nie może podjąć w tym czasie żadnych czynności. Rodzina 12-latka została wsparta przez komitet ONZ, który wstawił się za nimi.
Rodzice Hollie i Paul chcieli, by ich syn zmarł naturalnie, więc oczekiwała, że sąd przychyli się do ich wniosku o przeniesienie nastolatka do hospicjum. Jak poinformował "Guardian", prośba rodziców została odrzucona. Sąd uznał, że Archie powinien pozostać w szpitalu.
Lekarze chcieli odłączyć chłopca już od tygodni, uważając, że nie ma on wielkich szans na przeżycie, ponieważ obumarł pień jego mózgu. W piątek 5 sierpnia grupa Christian Concern ogłosiła, że Archie będzie odłączony od aparatury w sobotę 6 sierpnia o godzinie 10.
Chłopiec był w śpiączce od 7 kwietnia. Wystąpiło u niego niedotlenienie mózgu, najprawdopodobniej w wyniku wzięcia udziału w niebezpiecznym trendzie z TikToka - "blackout challenge", polegającym na jak najdłuższym podduszaniu się. Niedotlenienie doprowadziło do śmierci pnia mózgu.