Putinowska propaganda od lat przekonywała, że Rosja ma potężną armię. Po niepowodzeniach Rosjan na froncie i powodowanej nimi dodatkowej mobilizacji, jak na dłoni widoczne są błędy i braki. Z sytuacją nie radzą sobie także dowódcy. Na ich decyzje narzekają szczególnie kobiety zmobilizowanych żołnierzy.
Drogi naczelny wodzu. Tutaj matki i żony. Jesteśmy krewnymi zmobilizowanych chłopaków z pułku 347, który podlega operacyjnie 47. dywizji gwardii. Nasz pułk został wysłany na linię frontu A bez odpowiedniego przeszkolenia. Nie było wcześniej żadnego rozpoznania terenu - podkreślają kobiety w nagraniu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Brak odpowiedniego przeszkolenia to nie jedyny problem. Kobiety mówią także o fatalnym wyposażeniu, co powoduje brak odpowiedniej obrony na linii frontu.
Nasi żołnierze mają przy sobie jedynie karabiny oraz łopaty. Nie było możliwości okopania się i ukrycia. Artyleria wroga ostrzeliwała większe grupy. Nasi ludzie wykonują rozkazy, aby wypełnić zadania bojowe pułkownika Akimowa oraz generała Abiczewa. Uważamy, że te rozkazy są nielegalne - słyszymy.
Pułk ma być rozwiązany. Żołnierze chcą walczyć
W wystąpieniu słyszymy, że mimo problemów, żołnierze w dalszym ciągu gotowi są wykonywać rozkazy na wojnie. Problem w tym, że pułk ma zostać rozwiązany.
W rezultacie ponosimy ciężkie straty. Na mocy karnych rozkazów ten pułk ma zostać zniszczony. Nie ma żadnego wsparcia ze strony dowództwa 47. dywizji gwardii. Prosimy o pilne ukaranie osób odpowiedzialnych za tę sytuację. Liczy się każda minuta. Wspierajmy naszych chłopaków, pomóżmy naszym ludziom - dodają kobiety.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.