O nowojorskim biskupie zrobiło się głośno latem tego roku, gdy w trakcie transmitowanej na żywo mszy do kościoła Leaders of Tomorrow International Ministries w Canarsie na Brooklynie zakradli się złodzieje. Jeden z mężczyzn celował z broni do biskupa i jego żony, drugi okradł ich z kosztowności.
Nowojorska policja potwierdziła wówczas, że rabusie zbiegli z biżuterią wartą ponad milion dolarów. Biskupowi skradli łańcuszki, zegarek, obrączkę i krzyżyk, a jego żonie inne kosztowne ozdoby. Kilka tygodni później złodzieje zostali namierzeni i aresztowani. Teraz podobny los spotyka samego biskupa.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Szybko okazało się, że historia okradzionego biskupa i jego rodziny zamiast wzruszać skłania do pytań, skąd duchownego stać na luksusowe kosztowności i dlaczego rabusie właśnie jego wybrali za swój cel.
Tłumaczenia duchownego, przytaczane wówczas prze Washington Post wielu wprawiło w osłupienie. Krótko po napadzie Whitehead wygłosił kazanie, w którym powiedział, że jego ubrania marek "Gucci, Fendi i Louis" są dowodem na to, że jego bogactwo jest wynikiem połączonej woli Bożej, niezachwianej wiary i darowizn finansowych.
Sprawą zainteresowało się FBI. Federalni ustalili, że biskup pobierał znaczne sumy pieniędzy i nieruchomości od swoich ofiar, obiecując im w zamian szansę na szybkie wzbogacenie się, jednak nigdzie nie inwestował wyłudzonych pieniędzy, za to wydawał je na zakup luksusowych dóbr.
W poniedziałek, 19. grudnia federalni aresztowali duchownego, a w wydanym oświadczeniu tłumaczą:
Zgodnie z dzisiaj stawianymi zarzutami, Lamor Whitehead nadużył zaufania pokładanego w nim przez parafianina, zastraszył pewnego biznesmena i wymusił od niego 5 tys. dolarów., a następnie próbował wyłudzić znacznie więcej i okłamał agentów federalnych – powiedział w poniedziałkowym oświadczeniu prokurator amerykański Damian Williams. – Nadszedł kres jego kampanii oszustw i podstępów.
Kapłan nie przyznaje się do winy i zapowiada pozwy na wysokie sumy odszkodowań.