Syryjskie i rosyjskie siły zbrojne przeprowadziły ataki na tereny kontrolowane od ubiegłotygodniowej ofensywy przez islamistów i rebeliantów wspieranych przez Turcję.
Przeczytaj też: Ulewne deszcze paraliżują Rodos. Są ofiary
W rozmowie telefonicznej z prezydentem Iranu Masudem Pezeszkianem, Asad podkreślił, że "eskalacja terroryzmu odzwierciedla dalekosiężne cele podziału regionu i rozbicia znajdujących się w nim państw", jak przekazało jego biuro.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rosja i Iran, będące sojusznikami Asada, potwierdziły gotowość wsparcia syryjskiej armii w walce z ugrupowaniami, które w zeszłym tygodniu przejęły kontrolę nad Aleppo. Rosyjskie lotnictwo uczestniczyło w nalotach na pozycje rebeliantów, a Iran wysłał do Syrii finansowane przez siebie zbrojne formacje z Iraku.
Konflikt w Syrii trwa od 2011 roku, kiedy władze brutalnie stłumiły prodemokratyczne protesty. Od tego czasu w walki zaangażowały się zagraniczne mocarstwa i dżihadyści, a liczba ofiar śmiertelnych sięgnęła 500 tysięcy osób.
Po latach starć armia Asada odzyskała kontrolę nad większością kraju. Do ubiegłego tygodnia konflikt pozostawał w stanie zamrożenia, jednak ofensywa islamistów przerwała ten impas.
Jak zauważył libański portal L'Orient le Jour, w 2016 roku Hezbollah odegrał kluczową rolę w zwycięskiej ofensywie sił rządowych. W ostatnim czasie jednak Iran i finansowane przez niego terrorystyczne ugrupowania ograniczyły swoją obecność w Syrii, koncentrując się na priorytetowych frontach antyizraelskich.
To między innymi pozwoliło rebeliantom, po czterech latach status quo, w ciągu jednego weekendu wyprzeć reżim Asada z Aleppo – drugiego co do wielkości miasta w Syrii – i rozpocząć atak na położoną na południu Hamę, podał portal.
Przeczytaj też: Widział, co Polak wyprawia na autostradzie. Dramatyczna relacja
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.