"Dzisiaj w nocy doszło do udanej próby uderzenia dronami w budynek kremlowskiej rezydencji prezydenta przez reżim w Kijowie. Wskutek ataku rosyjski prezydent nie został ranny'' — taką informację przekazano w komunikacie RIA Novosti (rosyjska państwowa agencja informacyjna).
Rosjanie natychmiast orzekli, że Ukraińcy próbowali zabić Putina, ale ukraińska strona nie wzięła odpowiedzialności za to wydarzenie. ''Nie zaatakowaliśmy Władimira Putina, pozostawiamy to trybunałowi'' - oświadczył prezydent Zełenski. A która wersja zdarzeń jest bliższa prawdy? Onet zapytał o to eksperta.
Płk rez. Piotr Lewandowski z Centrum Szkolenia Wojsk Obrony Terytorialnej, weteran wojny w Iraku i Afganistanie uważa, że za atakiem mogli stać Rosjanie, ale nie ze sfer związanych z rządem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zamach na Putina to na pewno nie był. To nie był dron zdolny do aż takich zniszczeń. Ewidentnie widać, że atak miał cel głównie propagandowy. Efekt osiągnięto, bo pół świata o tym mówi – skomentował płk Piotr Lewandowski.
Atak dronów na Kreml: ekspert mówi o trzech scenariuszach
Zdaniem rozmówcy Onetu, nocny atak na Kreml prawdopodobnie nie jest prowokacją rosyjskich sił rządowych.
Taka prowokacja miałaby teoretycznie usprawiedliwić zamach na życie prezydenta Ukrainy i jego kluczowego personelu. Nie sądzę jednak, by Rosjanie aż takim kosztem chcieli uzyskać pretekst do swoich działań. Taki atak to jest blamaż ochrony Moskwy, a przede wszystkim Kremla. Rosjanie są na takie rzeczy bardzo wrażliwi - wyjaśnił polski wojskowy.
Znacznie bardziej prawdopodobne, w ocenie eksperta, jest to, że za atakiem stoją Rosjanie, którzy nie są związani z rządem. Chodzi o osoby, którym zależy na eskalacji konfliktu.
Jest też trzeci, zdaniem płk Lewandowskiego, najbardziej prawdopodobny scenariusz — atak mogła przygotować grupa Rosjan, powiązana z ukraińskim wywiadem. Ekspert uważa, że atak dronami można powiązać z niedawnymi atakami na transport kolejowy w Rosji.
To ewidentnie jest robota grup rosyjskich, które są finansowane przez Ukrainę. Patrząc na intensyfikację takich działań, atak na Kreml mógłby się w to również wpasować - przekonuje płk Lewandowski w rozmowie z Onetem.
Moskwa zapowiedziała już, że ''zastrzega sobie prawo do odwetu'' i to "gdzie i jak uzna za stosowne". Jak twierdzi płk Lewandowski, najprawdopodobniej mowa o uderzeniach rakietowych, ''może na Kijów, może na dzielnicę rządową w tym mieście''.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.