Sprawa dotyczy zdarzenia, które miało miejsce w nocy z 13 na 14 lipca. Żołnierze jak zawsze o tej porze wracali drogą przebiegającą obok wsi Wyczółki na Podlasiu. Patrol napotkał grupę młodych osób, które miały uczestniczyć w fireshow. Była to atrakcja przygotowana dla gości, którzy brali udział w weselu dwóch aktywistek odbywającym się na terenie jednej z posesji w Wyczółkach.
Żołnierze próbowali namówić uczestników zabawy, aby opuścili drogę. Doszło do ostrej wymiany zdań. W kierunku wojskowych kierowano wulgarne słowa. Jak wynika z nagrań, które trafiły do sieci, część aktywistów zachowywała się prowokacyjnie. Jeden z mężczyzn patrzył żołnierzowi głęboko w oczy. Podczas zdarzenia miało dojść do znieważenia i naruszenia nietykalności cielesnej żołnierza. Został on opluty i oblany piwem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sprawa wywołała ogromne poruszenie. Odniósł się do niej szef Ministerstwa Obrony Narodowej, Władysław Kosiniak-Kamysz. Stwierdził, że służby zdecydowanie i błyskawicznie zareagowały na skandaliczne zachowanie grupy napastników. Zwrócił się do ministra sprawiedliwości o objęcie tej sprawy szczególnym nadzorem. - Nie ma zgody na obrażanie, lżenie i jakiekolwiek ataki na żołnierzy - zaznaczył.
Czytaj więcej: Wyczółki na ustach całej Polski. Ślub i atak na żołnierzy. "Trafiliśmy w centrum burzy"
Wyczółki. Atak na żołnierzy. Policja wciąż szuka sprawcy
Kilka dni po zdarzeniu policja przekazała, że przesłuchano dwóch organizatorów wesela, wystawiono 15 mandatów, zaś dwie osoby usłyszały zarzuty. Dotyczyły one tamowania ruchu, zakłócania porządku publicznego i organizowania imprezy powodującej utrudnienie w ruchu. Decyzję w ich sprawie podejmie sąd. Dwie osoby miały odmówić przyjęcia mandatu, dlatego przeprowadzono z nimi czynności, a kara dla nich również pozostała w gestii sędziego.
Co z dochodzeniem w sprawie znieważenia i naruszenia nietykalności jednego z żołnierzy? Mimo że od zdarzenia minie niedługo miesiąc, nadal sprawca nie trafił w ręce policji.
Policja nadal prowadzi czynności w sprawie tego zdarzenia. Na ten moment nikt nie został zatrzymany. Policjanci szukają osoby, która miała się dopuścić znieważenia i naruszenia nietykalności cielesnej żołnierza. Z uwagi na dobro prowadzonego postępowania nie przekazujemy nowych informacji w tej sprawie - przekazał nam podinspektor Tomasz Krupa, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Białymstoku.
Z informacji przekazywanych przez policję i mieszkańców wsi wynika, że znaczna część osób, które uczestniczyły w tym zdarzeniu, przyjechała z zagranicy. Czy możliwe, że osoba podejrzana o naruszenie nietykalności żołnierza wyjechała z kraju, dlatego też policjanci nie mogą do niej dotrzeć? - Ze względu na dobro śledztwa nie mogę się odnieść do tej hipotezy - stwierdził stanowczo rzecznik podlaskiej policji. Jak dodał, gdy poszukiwania zostaną zakończone, opinia publiczna z pewnością zostanie o tym fakcie poinformowana.
Zdarzenie było bezprecedensowe, bowiem żołnierze dbają przecież o bezpieczeństwo mieszkańców przygranicznych miejscowości. Jak przekazywała nam rzecznik WZZ Podlasie mjr Magdalena Kościńska, dotychczas do takich incydentów nie dochodziło.
Nikt się tak wobec nas nie zachowywał. Żołnierze wobec ludności cywilnej również nie zachowują się w sposób agresywny lub wulgarny. Jesteśmy tutaj, by wykonywać swoje zadania - zapewniła w rozmowie z o2.pl.
Rafał Strzelec, dziennikarz o2.pl