Do tego przykrego incydentu doszło w sklepie Auchan na warszawskiej Pradze. Jedna z klientek zauważyła w pewnym momencie, że nie wszyscy pracownicy i klienci mają maseczki.
Już na hali zbulwersowało mnie to, jak wiele osób nie ma maseczek. Nie chodzi tylko o klientów, ale też pracowników sklepu. Oni mieli podniesione przyłbice - przekazała pani Kinga w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
Pani Kinga poprosiła o wezwanie kierownika. Ten się jednak nie pojawił. Wobec tego wezwała policję. Mundurowi ukarali dwie osoby, ale - według pani Kingi - osób bez maseczek było więcej.
Próbowałam też sama rozmawiać z klientami bez masek. Mówiłam im, że to dla mnie zagrożenie, że mam nowotwór szpiku i inne choroby. Niektórzy, słysząc to, zawstydzeni błyskawicznie zakładali maski, ale byli też tacy, którzy to ignorowali. Nie wiem, czy nie rozumieli, czy nie chcieli rozumieć. Poczułam, że mają w głębokim poszanowaniu moje zdrowie - zdradziła klientka.
Czytaj także: Plotka z Wuhan. Całe Chiny o tym trąbią
Auchan odpowiada. Jasne stanowisko sklepu
Serwis finanse.wp.pl skontaktował się z biurem prasowym sieci Auchan. Ten podmiot w sposób jasny odniósł się do opisywanej sprawy. Zaznaczono, że wszyscy pracownicy mają obowiązek zakrywania ust i nosa.
Jeśli natomiast Klient nie ma zasłoniętych ust i nosa - jest uprzedzony na wejściu do sklepu, że nie zostanie obsłużony (plakat, informacja ustna od agenta ochrony). Pracownicy w sklepie również mają obowiązek przypominać klientom o tym obowiązku oraz fakcie braku obsługi, jeśli tego nie uczynią - poinformowano.
Czytaj także: Hiszpania. Cały kraj sparaliżowany na wiele miesięcy