Audyt hodowlany został zlecony w najstarszej państwowej stadninie w Janowie Podlaskim oraz w Michalowie przez Henryka Smolarza, nowego dyrektora Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa, nadzorującego stadniny.
Audyt powierzono byłemu prezesowi stadniny w Janowie - Markowi Treli, byłemu prezesowi stadniny w Michałowie - Jerzemu Białobokowi i specjalistce ds. hodowli koni - Annie Stojanowskiej.
W ostatnim miesiącu eksperci kilkukrotnie odwiedzali stadniny. - W każdej z nich dokładnie obejrzeliśmy po ponad 400 koni. Naszym zadaniem była ocena obecnej sytuacji oraz potencjału hodowlanego obu państwowych stadnin. Staraliśmy się podejść do tego przeglądu obiektywnie, patrzeć nie tylko na to co złe, ale też ocenić, jaki jest potencjał na przyszłość - mówi "Gazecie Wyborczej" Anna Stojanowska.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Henryk Smolarz, który od stycznia br. kieruje Krajowym Ośrodkiem Wsparcia Rolnictwa (KOWR) otrzymał już raport w tej sprawie.
- To bardzo obszerny dokument. Będziemy potrzebowali z pewnością kilku dni, żeby się z nim dokładnie zapoznać. Zarówno ja, jak i moi zastępcy. Będziemy też chcieli umówić się z autorami raportu na prezentację kluczowych zagadnień i przedstawienie najważniejszych wniosków wynikających z opracowania - tłumaczy "GW" Smolarz.
Dyrektor generalny KOWR dodaje, że nie ma co się spodziewać szybkich decyzji dotyczących zmian kadrowych w obu stadninach. Jak ustaliła "GW" rządowa agencja zamówiła też opracowanie analiz finansowych.
- Chodzi nie tylko o stadniny. W sumie podlega nam 31 spółek. Chcemy zgromadzić kompleksowe dane i informacje o ich kondycji, potrzebach, dowiedzieć się, jakie działania w pierwszej kolejności muszą być podjęte. Proszę pamiętać o tym, co się działo w ciągu minionych ośmiu lat. Nie chcemy karuzeli kadrowej, ciągłego zmieniania prezesów, bo to nie wpływa pozytywnie ani na same spółki, ani na ich pracowników - podkreśla Smolarz.
Na ten moment nikt nie ujawnia oficjalnie, co znalazło się w raporcie hodowlanym. "Gazeta Wyborcza" ustaliła jednak, że w janowskiej stadninie za rządów PiS wyprzedano wiele wartościowych klaczy. Trudno będzie je zastąpić. Ten proces może ciągnąć się latami.
- I to z pewnością nie na dwa-trzy, ani nawet pięć lat. Trzeba myśleć bardziej w perspektywie dekady. Sytuacja z pewnością nie jest dobra. Proces odbudowy świetności Janowa będzie długi, mozolny, ale jest to do zrobienia - mówi "GW" jedna z osób, która dobrze zna część wniosków z raportu i sytuację w janowskiej stadninie.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.