Prawo wejdzie dopiero od 2021 roku. Osobom, które chcą nakłonić kogoś do zmiany orientacji seksualnej, może grozić nawet rok więzienia i grzywna w wysokości 24 tys. dolarów (ponad 64 tys. złotych). Do zmiany ustawy przyczyniły się grupy religijne, które uznały, że definicja seksualności i tożsamości płciowej jest "zbyt szeroka i niejasna".
Prokurator generalny ACT Gordon Ramsay, który jest także duszpasterzem, zdecydował się opowiedzieć o swoich doświadczeniach. Z trudem powstrzymywał łzy, kiedy wspominał, jak opiekował się osobami, które przeżyły "terapię dla homoseksualistów" i jak to na nich wpłynęło.
Prowadziłem kongregacje i wspólnoty wyznaniowe, w których ludzie szukali schronienia po poddaniu się terapiom "nawracającym", które były przeprowadzane w imieniu kościoła, a czasami nawet w imię Boga - powiedział Ramsay.
Gordon Ramsay dodał, że istnieją "podstępne i potajemne sposoby na przeprowadzanie takich praktyk - głównie wobec dzieci. Znęcanie się nad młodymi ludźmi nie jest odpowiednio uwzględnione w przepisach, dlatego powinny obowiązywać sankcje karne".
Queensland jest pierwszym miejscem w Australii, w którym zakazano tego typu "terapii". Znaczna większość polityków głosowała za zmianą ustawy, podaje LADBible. Minister Zdrowia, Steven Miles, zwrócił się do parlamentu i jasno powiedział, że takie praktyki nie będą miały miejsca na Słonecznym Wybrzeżu.
Bycie LGBTIQ nie jest dolegliwością ani chorobą wymagającą leczenia. Żadne leczenie ani praktyka nie może zmienić seksualnego pociągu lub doświadczenia płciowego danej osoby - oświadczył Miles.
Zgodnie z nowym prawem, pracownik służby zdrowia, który będzie nakłaniał do zmiany orientacji, tożsamości płciowej lub stłumienia seksualności pacjenta, może trafić na 18 miesięcy do więzienia. W ustawie wymieniane są m.in. terapie awersyjne, hipnoterapię i psychoanalizę jako sposoby "nawrócenia".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.