Pan Paweł (imię zmienione) od ponad dwóch lat mieszka w samochodzie. Jego historię opisał jako pierwszy łódzki oddział TVP, reagując na doniesienia ze strony mieszkańców jednego z osiedli. To właśnie oni z okien swoich domów widzą zaniedbany samochód i jego mieszkańca. Dziennikarze postanowili zbadać sprawę. Z rozmowy z panem Pawłem wynika, że nie pochodzi z Łodzi. Przyjechał tu za kobietą.
Była partnerka mężczyzny mieszka zaledwie trzy bloki od miejsca, w którym stoi jego samochód. Ich relacja nie przetrwała próby czasu i po rozstaniu z kobietą, mężczyzna stracił dach nad głową. Choć mężczyzna jest zameldowany w swojej rodzinnej miejscowości w mieszkaniu socjalnym, w którym mieszkała do śmierci jego matka.
Byłem niedawno z córką odwiedzić grób mojej mamy. Poszliśmy do mieszkania, ale nie mogłem się dostać, bo zmieniono zamki — wyjaśnił mężczyzna.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mężczyzna, choć żyje w spartańskich warunkach, nie jest zaniedbany. Przyznał, że niezależnie od wszystkiego stara się godnie żyć.
Mieszka w aucie. Jak sobie radzi z normalnymi czynnościami?
Mężczyzna podkreśla, że ma stałą pracę. - Jeżdżę busem na drugi koniec Łodzi. Tam mogę wykąpać się, bo jest prysznic. Jeśli chodzi o jedzenie, to na co dzień kupuję chleb i coś do niego. Nie mam możliwości, żeby coś sobie ugotować, więc ciepłe posiłki jem czasem w okolicznych barach — zdradził pan Paweł.
Mężczyzna przyznał, że kilkukrotnie odwiedzał go patrol policji. Wszystko po zgłoszeniach okolicznych mieszkańców. Były to patrole umundurowane i nieumundurowane. Za każdym razem kończyło się na sprawdzeniu dokumentów. Mężczyzna przyznaje, że jego pensja podlega egzekucji komorniczej, po której zostaje mu 3100 zł. Z tego opłaca także alimenty dla swojego dziecka. - Z tego, co zostaje, mógłbym opłacać małe mieszkanie albo chociaż jeden pokój — dodał.
Największym problemem jest odłożenie kaucji, która pozwoliłaby mu na wynajęcie choćby małej kawalerki, czy pokoju z dostępem do kuchni i toalety.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.