Całe zajście miało miejsce w czwartkowy wieczór (18.01). Pod zakład karny, gdzie jak co dzień protestowali zwolennicy wypuszczenia Macieja Wąsika, podszedł mężczyzna przedstawiający się jako "reporter telewizji chwdp". O sprawie pisze dziennik Fakt.
Czytaj także: Roma Wąsik załamana. "Nie mam już żadnych wizyt"
Zaczął on nagrywać manifestujących. To im się bardzo nie spodobało. Zaczęły padać groźby w kierunku prowokującego "reportera". Doszło do ostrej wymiany zdań, a w pewnym momencie nagrywający użył gazu do odstraszenia napastników.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
To jednak tylko rozsierdziło tłum Mężczyzna postanowił uciec, a w pogoń za nim rzuciło się kilka osób. W porę zareagowała jednak policja. Na miejscu pojawiło się pięć radiowozów i piętnastu funkcjonariuszy.
Szybka reakcja policji udaremniła lincz?
Agresywny tłum mógł zlinczować nagrywającego mężczyznę, ale interweniujący policjanci zapobiegli niebezpiecznej sytuacji. Skończyło się na strachu i awanturze.
"Wynocha stąd", "Prowokatorze, bandyto" - to jedne z łagodniejszych okrzyków, które słyszymy na nagraniu z miejsca zdarzenia.
W opinii świadków, mężczyzna prowokował zebranych i nagrywał ich bez zgody, ani konkretnego powodu.
Ten pan stanął z tyłu manifestacji i zaczął świecić zebranym ludziom po oczach - powiedział Faktowi świadek zdarzenia, który był na proteście.
Prowokator miał też pytać zebranych, czy nie powinni "bawić wnuków". Padały bardzo mocne przekleństwa i epitety.
Dodajmy, że na miejscu awantury przemawiała żona Macieja Wąsika, Roma Wąsik. Kobieta skarży się, że nie może zobaczyć męża, a "minister Adam Bodnar nie zapoznał się jeszcze z aktami sprawy przekazanej przez prezydenta Dudę".
Dodajmy, że Andrzej Duda wszczął procedurę ułaskawieniową, ale nie skorzystał na razie z prawa konstytucyjnego, a przepisów Kodeksu postępowania karnego. Tryb ułaskawienia w takiej sytuacji jest dłuższy, bo wymaga opinii ministra sprawiedliwości i sądu.