Dla Rosjan i w rosyjskim świecie wszystko kręci się wokół Moskwy, jej interesów oraz historii. Nie przekonasz zatem Rosjanina, że wódka nie musi pochodzić z jego kraju, że kiełbasa nie została wymyślona w Rosji, a barszcz nie należy do dziedzictwa kulturowego jego kraju. Rosjanie na tym polu od lat prowadzą swoją politykę.
Czytaj także: 103-latka i jej dzieło. Żołnierze nie mogą się nadziwić
I jeśli dotąd wydawało nam się, że to takie stare przekomarzanie: "a to danie jest nasze, a to wymyśliliśmy my, a nie wy", to już tak nie jest. Wojna w Ukrainie pokazała, że ekspansja kulturowa Rosji dotyczy także kuchni i jej dziedzictwa, a polem sporu między Rosjanami a Ukraińcami jest też pochodzenie barszczu. Zatem czyja to zupa?
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rosjanie mówią: "Jest nasza!". W 2019 roku na stronie Ministerstwa Spraw Zagranicznych Rosji na Twitterze można było przeczytać: "Ponadczasowy klasyk, barszcz to jedno z najsłynniejszych i najbardziej lubianych dań w Rosji oraz symbol tradycyjnej kuchni". Ukraińcy po prostu się wściekli.
A przecież relacje obu krajów już wtedy były bardzo złe, bo od 2014 roku trwa wojna.
Strona ukraińska podjęła szybkie działania. Złożono wniosek o wpisanie barszczu na listę niematerialnego dziedzictwa kulturowego UNESCO. Są tam już zastrzeżone na przykład turecka kawa, kimchi czy kasza kuskus. W Polsce możemy się pochwalić wpisem dotyczącym bartnictwa i kultury wytwarzania miodów.
Kucharz i historyk Jewhen Kłopotenko zabrał się za dokumentowanie znaczenia barszczu w kulturze ukraińskiej. Spędził kilkanaście miesięcy podróżując po kraju, zbierając przepisy i sposoby przyrządzania różnych rodzajów barszczu w Ukrainie. Powstał tak w 2020 roku dokument filmowy "Sekretny składnik".
Barszcz jest wychwalany w opowieściach, pieśniach ludowych i przysłowiach oraz postrzegany jako wyznacznik stylu życia i tożsamości narodowej dla Ukraińców - czytamy w dzienniku "Kyiv Independent".
Wszystko zmieniło się po inwazji Rosji na Ukrainę. UNESCO przyspieszyło akceptację wniosku i w lipcu 2022 roku oficjalnie wpisało kulturę gotowania barszczu na listę niematerialnego dziedzictwa kulturowego, które wymaga pilnej ochrony. Rosjanie chętnie zawłaszczyli by historię barszczu, wszak dla Władimira Putina "nie ma takiego narodu jak Ukraina".
Sęk w tym, że UNESCO wsparło Ukraińców, którzy nie tylko nie oddadzą okupantom skrawka ziemi, ale też nie oddadzą swojego barszczu. Historycy są zgodni, że między V a IX wiekiem Ukraińcy zaczęli przyrządzać potrawę zwaną barszczem z kwaśnego barszczu. Później danie "wędrowało" i ewoluowało, pojawiło się w Polsce, na Rusi oraz w Moskwie.
Dziś różne wersje zupy obejmują odmiany z Połtawy, Kijowa, Wołynia, Czernihowa, Galicji i Lwowa, a także dwie wersje chłopskie, trzy wersje na zimno i dwie wersje zielone. Wieprzowina, gęś, wołowina, kwas buraczany, pomidory, fasola i cukinia to tylko niektóre z wyróżniających się składników. I co na to Rosjanie? Oni wiedzą swoje.
A my mamy dobry przykład, jak wojna wdziera się we wszystkie sfery życia i jak z pozoru niegroźny spór może przybrać wielkie rozmiary. Aha i jeszcze jedno. Najlepszy ukraiński barszcz można chyba zjeść w Kijowie na Chreszczatyku. Polecamy!