Sprawę sporu o parking przy kościele pw. św. Matki Teresy z Kalkuty w Koszalinie opisała koszalińska "Gazeta Wyborcza". Świątynię, a wraz z nią parking mieszczący 40 samochodów, wybudowano kilka lat temu. Okoliczni mieszkańcy osiedla Unii Europejskiej szybko ''rozgościli się'' na przykościelnym parkingu.
Na osiedlu brakuje miejsc parkingowych. Można wykupić miejsce w garażu podziemnym, ale nie wszystkich na to stać.
Dopóki proboszcz pozwalał na to, by okoliczni mieszkańcy parkowali przy kościele, wszystko było w porządku. Problem pojawił się, gdy duchowny zagrodził wjazd na parking. Teraz ci, którzy chcą na nim zaparkować, widzą drewniane palety, łańcuch i napis "Teren prywatny".
Ten duży parking przy kościele dla wielu osób był ratunkiem. A teraz ksiądz postawił zasieki i plac stoi pusty przez cały tydzień. Tak wygląda chrześcijańska gościnność? – dopytuje pani Halina, rozmówczyni ''Wyborczej''.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mieszkańcy bloków przy ul. Włoskiej i Cypryjskiej uważają, że zachowanie księdza to czysta złośliwość. Próbowali zainteresować sprawą radę osiedla, ale i tu otrzymali rozczarowującą odpowiedź. – Parking przy kościele to teren prywatny i to parafia decyduje, czy, komu i kiedy pozwala tam parkować – powiedział ''Wyborczej'' przewodniczący rady osiedla Unii Europejskiej w Koszalinie.
Proboszcz wyjaśnia, dlaczego zagrodził parking
"Gazeta Wyborcza" poprosiła o komentarz proboszcza koszalińskiej parafii (choć ten przebywa obecnie w szpitalu, ponieważ zmaga się z ciężką chorobą). Duchowny wyjaśnił, że niektórzy właściciele samochodów pozostawiali na parkingu bałagan i zapominali o tym, że parking jest przeznaczony dla osób uczestniczących w liturgii.
– Plac przy kościele na osiedlu Unii Europejskiej w Koszalinie został zbudowany wielkim wysiłkiem finansowym tutejszej wspólnoty wierzących oraz przyjaciół naszej parafii – podkreślił proboszcz w rozmowie z ''Wyborczą''.
Kiedy powstał ten plac, okazało się, że stał się on placem parkingowym dla wielu mieszkańców naszego osiedla, pomimo ustawionego znaku mówiącego o zakazie parkowania z wyjątkiem godzin sprawowania mszy świętych. Przez trzy lata znosiłem to, co się działo na tym parkingu. Znajdowaliśmy tam śmieci, papierosy, ludzie opróżniali popielniczki, parking był ubrudzony plamami olejów. Często pytałem się parkujących, kto ma to wszystko posprzątać. Młodzi urządzali sobie tu drifty, ruszali z piskiem opon. Kiedyś na parkingu spotkałem mężczyznę, który mył sobie samochód, wszędzie było pełno piany – wyjaśnił duchowny.
Dziennikarze ''Wyborczej'' zwracają uwagę, że na osiedlu są dostępne prywatne niestrzeżone miejsca postojowe, które można wynająć za 150 zł miesięcznie. Samochód można zostawić również przy pobliskim centrum handlowym, gdzie nie ma parkometrów.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.